Poniedziałek 1 listopada

Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni”.

 

Uważa się, że ból rozstania – żałoba związana z utratą kogoś bliskiego – to jeden z największych rodzajów cierpienia, jaki może spotkać człowieka w ciągu życia. Jako ludzie jesteśmy przystosowani do podejmowania prób naprawiania i odwracania tego, co sprawia nam ból. W przypadku czyjejś śmierci musimy zaś nie tylko przyjąć do wiadomości, że (przynajmniej w tym życiu) nie spotkamy już bliskiej osoby, ale także wykonać ogromnie trudne zadanie, jakim jest zaakceptowanie tego stanu rzeczy i życie dalej. Strata to coś, co w którymś momencie życia spotka nas albo kogoś z naszego otoczenia. Żałoba jest niezwykle trudnym doświadczeniem dla osoby, której bezpośrednio dotyczy, ale też dla tych, którzy jej towarzyszą. Nasi zmarli krewni i przyjaciele są w ciągłej relacji z Bogiem. Dla żadnego katolika nie powinny być zaskoczeniem słowa św. Pawła: „Dla mnie bowiem żyć – to Chrystus, a umrzeć – to zysk. Jeśli bowiem żyć w ciele – to dla mnie owocna praca. Co mam wybrać? Nie umiem powiedzieć. Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść, a być z Chrystusem” (Flp 1,21-23).

Dotarłem do domu Chciałem tylko dać ci znać, że dotarłem do domu. Wszystko tu jest takie ładne, takie białe, takie świeże, takie nowe. Chciałabym, żebyś zamknął oczy, żebyś też to widział. Proszę, postaraj się mnie nie smucić. Spróbuj zrozumieć. Bóg się o mnie troszczy … Jestem w jego rękach. Tutaj nie ma smutku ani smutku ani bólu. Tutaj nie ma płaczu i już nigdy nie skrzywdzę. Tutaj jest spokojnie, gdy wszystkie anioły śpiewają. Naprawdę muszę już iść … Muszę tylko spróbować swoich skrzydeł. PS … Będę pierwszą twarzą, którą zobaczysz, kiedy tu dotrzesz!”…