Poniedziałek 20 grudnia 

„Lecz anioł rzekł do Niej: „Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. (…)”

Maryja przez całe swoje życie kierowała się pokorą i służbą Bogu. Nie szukała poklasku, ale pragnęła, aby Jej życie jak najbardziej przynosiło chwałę Panu. To dla nas cenny przykład tego, do czego taka postawa prowadzi – pragnąc z oddaniem służyć, Maryja „znalazła łaskę”, której można powiedzieć, że nie szukała, nie to było przecież Jej pierwszym celem w podążaniu za Panem. Ale On tak właśnie działa… Kiedy dajemy Bogu coś od siebie, coś z własnego życia, nasze wyrzeczenie, trud, nasze poświęcenie czy choćby szczere pragnienie życia na Jego chwałę, On pomnaża łaski i błogosławieństwa z tego wypływające. Prowadzenie „interesów” z Bogiem nigdy nie będzie równe – zawsze otrzymujemy o stokroć więcej, niż choćby planujemy dać od siebie. Nie oznacza to dla nas różowego, sielskiego życia bez trudów – łaski mogą być też trudne dla nas, ale zawsze, kiedy Bóg je daje, kryje się w nich bogactwo. Trzeba tylko chcieć i umieć je dostrzec. Maryja też nie otrzymała samych przyjemności macierzyństwa. Wraz z nim były matczyne troski, zdarte kolana do opatrzenia, rodzicielskie dylematy, nieprzespane noce, aż wreszcie rozrywający serce ból patrzenia na śmierć ukochanego dziecka. Ale wiedziała, że to, co otrzymała, niesie ze sobą dobro większe, niezmierzone, które widać dopiero przez pryzmat głębokiej, osobistej relacji z Bogiem. Starajmy się w podobny sposób patrzeć także na nasze życie, na to, co w nim otrzymujemy. „W każdej sytuacji dziękuj” – mówi Pan. Panie, daj nam łaskę wdzięcznych serc i pomóż nam ufać Tobie tak, jak zaufała Maryja.