Niedziela 5 września

„…Westchnął i rzekł do niego: ”Effatha”, to znaczy: otwórz się…”

Często, mimo że otacza nas mnóstwo ludzi, czujemy się jakbyśmy byli na bezludnej wyspie. Nie wysłuchani, nie rozumiani. Mówimy, a ktoś wydawać by się mogło słucha – ale nie słyszy. To samo można powiedzieć o nas – słuchamy a nie słyszymy, patrzymy – a nie widzimy. Oczekujemy otwarcia od innych, a sami pozostajemy w swojej „skorupie”, bo tak jest bezpieczniej, łatwiej. Obawiamy się, że to co powiemy uczyni nas bezbronnymi, narazi nas na krytykę albo inni za bardzo nas poznają i „zdemaskują” nasze prawdziwe ja. Nasze relacje z innymi budowane są na słowach, wypowiedziach i zachowaniach, które nie odzwierciedlają wcale tego co jest w nas. Albo zbyt często milczymy albo zalewamy innych potokiem płytkich słów bez znaczenia. Zamykamy się w sobie, odcinamy się od innych i nie pozwalamy im dotrzeć do nas. Czy na pewno jest to bezpieczne? Czy przy takiej postawie nie uciekamy w „swój świat” wyobrażeń, nadmiernej drażliwości i iluzji. Szatan może próbować wykorzystać ten stan deficytu relacji i próbować zapełnić tą pustkę. Niestety bardzo często przypominamy sobie o drugim człowieku dopiero wówczas, gdy jest nam potrzebny, gdy znaleźliśmy się w sytuacji bez wyjścia. O nas jest ta dzisiejsza Ewangelia, o nas tak często zamkniętych na Boga i na drugiego człowieka. Effatha – to znaczy: „otwórz się”, mówi nam dzisiaj Chrystus. „Cud uzdrowienia” dokona się gdy usłyszysz Jego głos…w konkretnych słowach skierowanych tylko do ciebie…otwórz się. Pan przychodzi aby wyrwać cię z twojej skorupy.