Niedziela 13 września

Panie, ile razy mam przebaczyć?”

Czy zostałeś kiedyś przez kogoś mocno skrzywdzony? Czy ktoś wyrządził ci zło, o którym nie potrafisz zapomnieć? Jaką przyjmujesz postawę wobec swego winowajcy? Są w relacjach międzyludzkich takie rany, które jątrzą się latami. Są takie krzywdy, które trudno sobie wyobrazić, a co dopiero poczuć je na własnej skórze. Przeżywany ból doprowadza nas do szeregu trudnych emocji: zagubienia, lęku, smutku, żalu, złości i gniewu, nienawiści i chęci odwetu. Z jednej strony te emocje trzymają nas z dala od osoby, która nas skrzywdziła, z drugiej jednak dzięki nim zajmuje ona wciąż dużo miejsca w naszych myślach. Często instynktownie czekamy, aż lawina trudnych emocji się przetoczy, a czas zacznie leczyć stare rany. Przebaczenie innym często przysparza nam wiele trudności. Pamiętajmy, że przebaczenie nie jest zgodą na zło. Nie jest emocją, lecz aktem woli. W sytuacji, gdy jesteśmy krzywdzeni, powinniśmy w pierwszej kolejności zadbać o bezpieczeństwo własne i pozostałych członków rodziny. Brak przebaczenia jest bardzo destrukcyjny. Dopóki nie dojdzie do przebaczenia i pojednania, historia będzie się powtarzać, a człowiek nie uwolni się od bólu i zamieszania. Brak przebaczenia rodzi zgorzknienie, które z kolei prowadzi często do poważnych chorób.  Przebaczenie to nasz wewnętrzny akt, do którego nie potrzebujemy drugiej strony. Po prostu decydujemy się na odpuszczenie naszemu winowajcy wszystkich jego przewinień wobec nas. Co on z tym zrobi – jego sprawa. To już nie zależy od nas. My przebaczamy. Dlatego twierdzenie, że przebaczenie ma sens tylko wtedy, gdy druga strona uzna swoją odpowiedzialność za popełnione zło, jest niesłuszne. Przebaczenie zawsze ma sens, niezależnie od postawy drugiej strony.  Nade wszystko warto zapatrzyć się w Tego, który przebacza nam nieustannie, który jest źródłem wszelkiego przebaczenia. Przyjmujesz Boże przebaczenie w każdej spowiedzi świętej. Podaj dalej – przebaczaj!