Środa 17 października

„Bo nakładacie na ludzi ciężary nie do uniesienia, a sami nawet jednym palcem ciężarów tych nie dotykacie”

Każdy z nas w życiu doświadcza różnych sytuacji. Czy potrafisz spełniać swoje obowiązki względem swoich najbliższych, czy tylko od nich wymagać? Wypełnianie obowiązków względem swoich pragnień przychodzi o wiele łatwiej. Każdy z nas jest dla kogoś przewodnikiem. Mamy przyjaciół, kolegów, małżonków i inne osoby, które kochamy: dzieci, rodziców, wychowanków. Wszyscy żyjemy w relacjach. Właśnie w tych relacjach, nawet jeśli bezpośrednio od kogoś zależymy, jesteśmy odpowiedzialni za życie drugiego człowieka. I w każdej relacji możemy na drugiego nakładać ciężary praw, nakazów czy naszych wizji ich życia. Często ludzie obarczają innych swoimi frustracjami, niezrealizowanymi pomysłami na swoje życie. Ilu nauczycieli wymaga od swoich podopiecznych niestworzonych rzeczy, tylko dlatego, że ich dyrektor też od nich wymaga? Ilu mężów oczekuje od swoich żon całkowitej uległości? Ile żon stawia swoim mężom tak wysokie poprzeczki, że ci nie są w stanie im sprostać? Ilu pracodawców wymaga od swoich pracowników pracy ponad siły, podczas gdy sami liczą tylko wyniki i słupki sprzedaży? Zamiast nakładać ciężary, możemy je zdejmować. Spróbuj zdjąć z innego człowieka ciężar niepewności, zaniżonej samooceny, zwątpienia. Powiedz zmęczonemu, że ma prawo do zmęczenia, do zwątpienia, do emocji, łez. Panie bądź Miłosierny względem mnie, naucz mnie być miłosiernym względem bliźniego. Chcę byś miłosierny dla tych, którzy zadają mi krzyże, są dla mnie krzyżem. Boże daj mi siły, Chryste prowadź drogą, a ja idę tam za Tobą…