Wtorek 18 grudnia
„Józef uczynił tak, jak mu polecił Anioł: wziął swoją Małżonkę do siebie…”
„Powiedz, co czułeś Józefie święty w godzinę Twego zwiastowania, kiedy Bóg odebrał ci wszystko i wszystko dał ci w zamian?” Józef mógł zatrzymać się na swoim lęku, konsekwentnie realizując swoje zamierzenia i podtrzymując w sobie przekonanie, że tak będzie najlepiej. Mógł. Bóg do niczego go nie zmuszał. A jednak przyszły opiekun Zbawiciela ugiął się przed Bożą propozycją, potrafił schować do kieszeni męską dumę i przeświadczenie o własnej racji. Chociaż nie czuł się komfortowo, pewnie i może pojawiały się myśli, że Bóg tak wiele mu zabiera — cały plan na stworzenie z Maryją dużej i szczęśliwej rodziny. O tym marzył każdy Żyd, a temu jednemu pobożnemu i sprawiedliwemu zostało to odmówione. Kiedy więc dziś ojcowie czują pokusę, by uciec przed podjęciem zadania i przed życiem, które w jakiś sposób się skomplikuje, bo przyjdzie na świat dziecko, mają na wyciągnięcie ręki przykład Józefa. Człowieka, który w swej pokorze podejmuje się roli mężczyzny, roli ojca i męża. „Trwają w nas wiara, nadzieja i miłość, zaś najważniejszą z nich jest miłość”. Jakże bardzo Józef kochał Maryję. Ale zauważmy też, jak bardzo i Maryja kochała Józefa. Kochać to znaczy szukać zawsze dobra osoby kochanej. Kochać to znaczy pragnąć szczęścia dla drugiej osoby. Czasami z własną szkodą, z umniejszeniem siebie, nie szukając własnej korzyści, własnej przyjemności, nie szukając siebie…. Kocha się za nic, kocha się dla kogoś. A źródłem tej miłości jest Bóg. Czy umiesz kochać wzorem Józefa i Maryi?