Środa 21 grudnia
„A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?”
Słowa dzisiejszej ewangelii są tym, co budzi do życia, światłem dla ciemności, przebiśniegiem, wypełnieniem dla pustki, tym, co użyźnia naszą glebę. To niepojęte, jak wielka i nieskończona jest miłość Maryi. Z tej właśnie miłości zrodziła się odwaga, wzór wiary w słowo dane Jej od Boga. Nie szukała lekarza z obawy przed schizofrenią- wiedziała, że to Bóg wysłał do niej posłańca. Nie biegła po test ciążowy, aby się upewnić, czy rzeczywiście to, co usłyszała, jest prawdą. Maryja całą sobą zaufała Bogu. Tak często odsuwamy Maryję na boczny tor, nie doceniamy różańca, który nam ofiarowała, jako największą broń przed złem, zapominamy o tym, że Ona wstawia się za nami przed Bogiem. Przyjęła wszystko, co Jej przekazał i z głęboką pokorą zdecydowała się wypełnić wolę Pana. Matka samego Boga, przychodzi do każdego nas. Pragnie nas ochraniać i orędować za nami. To ogromna łaska. Czy nie zapominamy Jej za to dziękować? Uwielbiajmy Maryję w naszej codzienności, przez Jej ręce oddawajmy nasze serca Jezusowi. Maryjo, Matko Miłosierdzia, módl się za nami.