Piątek 26 kwietnia
„Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie ułowili”
Minęły święta, minął czas odpoczynku. Trzeba wracać do pracy, do obowiązków. Dzieci do szkoły, pracownicy do zakładów pracy. Jest to nasz chleb powszedni, nasza codzienność. Czy to znaczy, że mamy nasze spotkania z Jezusem odłożyć na jakiś czas, aż do następnych świąt? Jezus jest pośród nas. On i nam chce się ukazywać pośród naszych obowiązków. Jest z nami w naszych zakładach pracy, w szkole, w biurze, w sklepie, w samochodzie, w rodzinie, w pracy i wypoczynku. My, tak jak uczniowie nie jesteśmy doskonali. Popełniamy błędy, mamy upadki. Często pracujemy ciężko, a efektów naszych wysiłków nie widać. Czujemy się zmęczeni i zniechęceni. Niekiedy inwestujemy nasze oszczędności w jakieś przedsięwzięcie, a efektem jest oprócz ciężkiej pracy -zniechęcenie, brak zysków, kredyty, bezsilność. Co robić? Poddać się, czy próbować dalej? Jezus nas pyta „dzieci, macie coś do jedzenia”? On troszczy się o naszą codzienność, o to abyśmy mieli na bieżące potrzeby. Jak uczniowie zarzucający sieci będziemy mieli owoce naszej ciężkiej pracy, ale pod warunkiem, że będzie w niej obecny Jezus. Spróbuj codziennie przed rozpoczęciem swojej pracy powierzyć ją Jezusowi. Poproś Go o to, aby jej efekty były wymierne. Jezus przychodzi, bo nas kocha, bo wie, że go potrzebujemy. Jego obecność w naszym życiu nacechowana jest wielką miłością. Najbardziej niezwykła jest chyba wzmianka autora Ewangelii, że „żaden z uczniów nie śmiał go pytać kto Ty jesteś”? Bo wiedzieli, że to Pan. Zaufaj, daj się poprowadzić. Pracuj ciężko, ale nie ponad siły. Uwielbiaj Boga w swojej pracy i w odpoczynku.