Piątek 28 czerwca

 

„Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia.”

 

Dzisiejsza Ewangelia to swoisty wykład na temat Bożego Miłosierdzia. Jest ono tak niesamowite, że grzech, z natury niszczący człowieka, staje się źródłem radości. Czy Bóg miałby tak wiele radości, gdyby nie było grzechu, to znaczy gdyby nie musiał nas szukać, znajdować, brać na ramiona i przynosić do swego domu? Grzech nie ma zatem wpędzać nas w rozpacz, czy choćby przygnębienie. Ma nas uczynić uległymi miłującym ramionom Boga. Bóg nie pozostawia nas sobie samym. Gdy odchodzimy, On pierwszy wychodzi na spotkanie, szuka nas, pozwala się odnaleźć. Zadaje pytanie, które usłyszał Adam po grzechu: „Gdzie jesteś” (Rdz 3, 9)? Bóg ma dla nas czas i cierpliwość. Logika Boża wyrasta poza naszą ludzką logikę, w której poszukiwanie jednej owcy wobec stu innych może wydawać się stratą czasu. Bóg ma dla mnie czas, czeka na mnie, szuka mnie, zanim ja Go zawołam. Poszukiwanie zagubionych owiec ciągle trwa, chociaż Jezus odnalazł całą zabłąkaną ludzkość, umierając na Krzyżu. Musi ciągle szukać poszczególnych zagubionych ludzi, bo w różnym stopniu opierają się oni łasce i nie chcą przyjąć darów, wysłużonych im przez Jego śmierć krzyżową. Zbawiciel nadal szuka jednego człowieka po drugim, nie ustaje w swoich poszukiwaniach. Szuka ludzi, którzy są zagubieni jak owce, dopóki trwają w zakłamaniu, egoizmie, niewierze i innych grzechach. Pozwalają się Jezusowi odnaleźć, gdy przyjmują ofiarowane im łaski i zamieniają serca kamienne w serca wrażliwe, współczujące, kochające Boga i ludzi. Wtedy są niesieni na ramionach Jezusa i poruszani przez potężne tchnienie Ducha Świętego, Ducha Miłości. To indywidualne poszukiwanie serc przez Boga będzie trwało aż do końca świata, bo nawet ludzie gorliwi, starający się żyć według Jego woli, zgodnie z sumieniem, mają swoje upadki, przechodzą przez różne kryzysy wiary, w różnym stopniu gubią się w pogoni za bogactwami i przemijającymi przyjemnościami. Czy pozwolisz Bogu cieszyć się, że cię odnalazł?