Czwartek 27 stycznia
„…taką sama miarą, jaką wy mierzycie, odmierzą wam…”
Kim ja jestem, że mogę oceniać bliźniego? Skąd to przekonanie, że mój sąd jest zasadny i słuszny? Kto mi dał prawo? Ledwo sam siebie mogę upilnować, a co dopiero innych. Przecież to, co robimy – nieustanne osądzanie się nawzajem, ocenianie, hejtowanie – to wyrządzanie innym krzywdy, za którym kryją się łzy i frustracje. A co by się stało, gdybym uwolnił się od osadów, obowiązku nieustannego dokonywania ocen, podsumowań? Czy moje środki zostały dobrze spożytkowane, czy czas maksymalnie wykorzystany, czy kupiłem najtaniej, czy zyskałem najwięcej, czy jestem lepszy od sąsiada, czy mam lepszy samochód, mądrzejsze dziecko, ładniejszy dom…? Nieustanne napięcie. Co zatem stoi na przeszkodzie, by się od tego uwolnić? Czy potrafimy inaczej?