NARODZIŁAM SIĘ NA NOWO

Dziękczynienie i chwała niech będą Bogu za to, że mogłam być na tych rekolekcjach (22-24.01.2010). Na rekolekcje pojechałam, by zbliżyć się do Pana, by na nowo poczuć jego miłość i potrafić rozniecać i dzielić się nią wśród moich bliskich. On przyszedł z pomocą w momencie, gdy jej tak bardzo potrzebowałam.


Szczególnie trudno było mi
dogadać się z moją mamą. Ostatnio miałam też problemy ze skupieniem się na modlitwie. Czułam, że coś tu nie gra. Nie podobało mi się też przeżywanie niedziel, za mało czasu poświęcałam Bogu, a przecież to Jego święto. Brakło mi sił by to zmienić, bo w mym sercu zabrakło Jezusa. Potrzeba mi było nowego narodzenia. Taki był też temat rekolekcji…

Rozważaliśmy na nich Hymn wdzięczności (Rz 8,31-37). Najbardziej ujęły mnie słowa, iż skoro Bóg nas nie oskarża, a nas usprawiedliwia. Jezus zaś nas nie potępia za nasze grzechy, a oddał za nas życie, zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i wstawia się za nami. W tych słowach usłyszałam, iż skoro ani Bóg, ani Jezus nas nie oskarża, potępia to jak my, ludzie, jak ja mam prawo kogokolwiek potępiać, oskarżać, oceniać…. ? Ja nie mam żadnego prawa oceniać postępowania moich bliskich. Bóg kocha wszystkich takimi jakimi są. Bóg kocha mnie taką jaką jestem. W tych słowach ujrzałam też obrazek Jezusa na krzyżu, cierpiącego, tak bardzo cierpiącego z bólu grzechów tego świata, moich grzechów. Zobaczyłam jakże czerwoną krew Jezusa, który zmywa te grzechy. Pierwszy raz w życiu świadomie zrozumiałam, co oznacza jak ktoś modlił się: „Jezu obmyj mnie swą krwią, moje grzechy, moje zranienia, ulecz je, zanurzam w Twojej krwi wszystko to, z czym nie mogę sobie poradzić”. Zapragnęłam modlić się tak i tak też zrobiłam, poczułam ogromną radość i wdzięczność Bogu za to, że dał nam swego jedynego Syna, który był częścią Jego samego. Jakże musi On nas kochać. Poczułam też wielką wdzięczność ku Jezusowi, za to że poddał się woli Ojca, umarł i zmartwychwstał, za to, że wstawia się za mną u swego Ojca. Jakże Jezus mnie kocha. Dzięki niech będą Jezusowi, że mnie obmywa, leczy zranienia. Wystarczy, że o to poproszę. Jezus tak bardzo nas kocha. Jezus umarł, by świat mógł się narodzić, by każdy człowiek mógł się narodzić. I tak oto nad każdym człowiekiem zapaliła się lampka światła, promyk nadziei na nowe poczęcie, a później nowe narodzenie. Nie tak od razu bo dopiero wieczorem poczułam w tych słowach prawdziwą miłość Boga Ojca, Tatusia który mnie usprawiedliwia, Jezusa który pragnie mnie uleczyć, oczyścić bym mogła prawdziwie żyć, żyć zgodnie z wolą Ojca. Bóg przez swego Syna pozwolił mi się na nowo narodzić. Dał mi pokój serca i wymalował radość w moim sercu i na mojej buzi. I poprzez ten zewnętrzny gest chce się z wami tą radością dzielić. Chwała Panu!

Monika