Czwartek 11 lipca

 

I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy”.

 

Każdy z nas myśli i ocenia opłacalność ofert w reklamie, w przedstawianej umowie, kredycie i innych transakcjach. To jest wpisane w naszą naturę, że chcemy mieć jak najlepiej i jak najwięcej na swoim koncie. Tak też myślimy na płaszczyźnie duchowej. Obserwacja życia pokazuje, że nie ma nic pewniejszego od śmierci, a różne zabezpieczenia finansowe i najlepsze leki nie mają władzy nad umieraniem. Tego właśnie się boimy: stracić coś własnego na rzecz czegoś nieuchwytnego, duchowego i wiecznego. Można się zagubić w tym wszystkim, gdyby nie Jezus i Jego obecność w naszym życiu, którą poznajemy przez wiarę. To On zawsze proponuje to, co najlepsze dla każdego z nas. W tej ewangelii wysuwa się na pierwszy plan osoba Jezusa, a nie korzyści wypływające z przynależności do Niego. Jak zabraknie w naszym życiu tego podstawowego odniesienia do Jezusa i Jego nauczania, to z pewnością nie przestawimy hierarchii wartości w naszym życiu, lecz będziemy się „urządzać” na swój rachunek. A w centrum chrześcijaństwa znajduje się spotkanie Boga i człowieka oraz obdarowanie człowieka życiem i miłością. Czy w sercu pragnę najpierw bycia blisko Jezusa, czy tez masę innych rzeczy przysłania mi obraz oblicza Miłości? Warto dziś prosić Pana, by oczyszczał nasze motywacje bycia z Nim, służenia w Kościele i w rodzinie, aby On zawsze był dla nas wszystkim, czego najbardziej potrzebujemy. Maryjo, ukaż nam piękno życia ukrytego z Jezusem, abyśmy cieszyli się obecnością Boga w naszym sercu!