Czwartek 12 stycznia
„Trędowaty przyszedł do Jezusa i upadając na kolana, prosił Go: Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić. Zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: Chcę, bądź oczyszczony!”
…i tak dzieje się za każdym razem, kiedy w naszym sercu dokonuje się szczery akt skruchy. Zawsze kiedy klękamy przed konfesjonałem, Jezus wyciąga do nas rękę, dotyka nas i oczyszcza. W tej Bożej litości przejawia się Jego miłość do nas. Mimo naszej słabości, uległości pokusom, rozglądaniu się wokół za pójściem na łatwiznę, ciągłemu gmeraniu w błocie, w swoich ulubionych grzeszkach, z których może czasem trudno nam zrezygnować, mimo tej całej beznadziejności, w którą wciąż się pakujemy i do której wracamy, Jezus się nas nie wyrzeka. To wszystko i tak nie jest w stanie oddzielić nas od Jego miłości. A to znaczy, że każdy z nas ma szansę, żeby być oczyszczonym. Nawet, jak wydaje nam się, że już tak bardzo oddaliliśmy się od Boga, że już się nie nadajemy do naprawy, że zbyt mocno jesteśmy zgorszeni, że za dużo zła wyrządziliśmy. Czasem jak grzech ściąga nas na dno, to później trudno nam uwierzyć, że jest dla nas szansa na przebaczenie, że Bóg nie ma dla nas określonej liczby starterów do wykorzystania, ale czeka na nas zawsze i jest gotów podnosić nas 77 razy. To niesamowite, jak kocha Bóg. Dla nas to niepojęte, bo tak różna jest Jego miłość od naszej, ludzkiej, przy Nim- wciąż maleńkiej. Kochany Panie Jezu, ucz nas tak kochać, jak Ty kochasz. Wypełniaj nasze serca Twoją miłością, tą cierpliwą, co nie szuka siebie i nie liczy doznanych krzywd, co nie cieszy się z niesprawiedliwości, co wszystko znosi, tą, która nigdy się nie kończy.