Czwartek 2 kwietnia

” Gdybym powiedział, że Go nie znam, byłbym podobnie jak wy – kłamcą.”

Jezus nie przebiera w słowach. Nie ma na celu ranić. Jest pełnią miłości, jest pełen łagodności. Jednak nazywa rzeczy po imieniu. „…byłbym podobnie jak wy – kłamcą”  – mówi te słowa jako jedne z wielu, nie zatrzymuje się nad nimi, stwierdza po prostu fakt wypływający z niedostatecznego poznania Boga przez Żydów. W nich jednak, z każdym kolejnym słowem, oburzenie narasta coraz bardziej i nastawiają się przeciwko Jezusowi. A jak Ty reagujesz w sytuacji, gdy słyszysz o sobie trudną prawdę? Choć boli, skłania do refleksji nad sobą, co zrobić, jak to naprawić? Czy może od razu w sercu pojawia się bunt i żal: „jak on mógł tak powiedzieć!?”, „jak ona mogła mnie tak ocenić!?”. Oczywiście, nie można pozwolić sobie na bezsensowne „mieszanie nas z błotem”, jeśli nasz rozmówca ewidentnie tylko to ma na celu. Ale jeżeli ktoś z miłości i troski mówi mi, że mam z czymś problem, że coś totalnie źle robię, to czy umiem z szacunkiem przyjąć te uwagi? Panie Jezu, daj nam miłość do tych, którzy stawiają nas w prawdzie. Do tych, którzy „nie słodzą nam”, żeby było miło, ale nawet ryzykując kłótnię czy nasze obrażenie się, mają odwagę nami potrząsnąć i powiedzieć „to jest złe, odejdź od tego, to cię niszczy, to zgubna droga”. Ucz nas Jezu przyjmować trudną prawdę. Bądź uwielbiony w naszych słabościach, niech Twoja moc w nich się doskonali. Amen.