ŚW. MARII MAGDALENY

2. Rozpoznaje Jezusa, gdy On wota ją po imieniu.


Dzięki swojej wytrwałości, dzięki wielkiej miłości Maria Magdalena otrzymała ten dar, iż była pierwszą osobą, której ukazał się Jezus. Na początku nie rozpoznała Jezusa, chociaż był blisko niej. Św. Jan mówi, że odwróciła się i zobaczyła stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus. Mimo że do niej mówił, nie zdała sobie sprawy, iż to Chrystus – żywy! -stoi przy niej: Niewiasto – rzekł do niej Pan – czemu płaczesz? Kogo szukasz? Łzy nie pozwalały jej rozpoznać Nauczyciela, który, jak możemy się domyślać, uśmiechał się, szczęśliwy ze spotkania, tak jak wtedy, kiedy zwraca się do nas, poszukujących Go nieustannie, ponieważ Chrystus jest ten sam, wczoraj i dziś. Ona zaś sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położono, a ja Go wezmę. Wówczas Jezus zwrócił się do niej po imieniu, z właściwą sobie intonacją. Jezus rzeki do niej: Mario! Natychmiast rozproszyły się wszystkie chmury, które przez trzy dni nagromadziły się w jej sercu. Ileż wewnętrznych cierpień, ileż udręk duchowych z powodu wielkiej miłości, dla których, jak wydawało się, nie ma pociechy, zniknęło na jedno słowo Jezusa! Jak często tak się dzieje. A Maria, jak gdyby wszystko tamto było tylko koszmarem, patrzy na Niego i mówi: Rabbimi! Nauczycielu! Św. Jan zechciał pozostawić nam to poufałe hebrajskie słowo, należące do ówczesnej rzeczywistości, którym tylekroć do Niego się zwracała.

„Szukała Go umarłego – pisze św. Augustyn – a ukazał się jej żywy. Jak to, żywy? Nazywa ją po imieniu: Mario, a ona natychmiast odpowiada: Rabbuni Każdy ogrodnik mógłby tu powiedzieć: «Kogo szukasz? Czemu płaczesz? Natomiast jedynie Chrystus mógł tutaj odezwać się do niej: «Mario». Nazwał ją jej własnym imieniem, tym samym, którym wezwie ją do królestwa niebieskiego. Wypowiedział imię, które było zapisane w Jego księdze: Mario. A ona odrzekła: Rabbuni, to znaczy: Nauczycielu. Rozpoznała już Tego, który ją oświecił, ażeby mogła Go poznać; zobaczyła już Chrystusa w postaci, którą uważała za ogrodnika. A Pan rzekł do niej: Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca.

Kiedy odkrywamy przy sobie żywego, uwielbionego Jezusa, który zwraca się do nas po imieniu, znikają wszystkie ciężary! Jakąż radość przynosi tak bliskie, tak poufałe spotkanie, możliwość zwrócenia się do Niego z charakterystyczną dla nas intonacją, którą On dobrze zna! Modlitwa jest naszym najgłębszym szczęściem. A także podporą całego naszego życia. Nie przestawajmy Go szukać, jeśli Go kiedyś nie widzimy; bo jeśli będziemy wytrwali, On wyjdzie nam naprzeciw i zawoła nas poufale po imieniu, i odzyskamy pokój i radość, jeżeli je straciliśmy. Jedno słowo Jezusa przywraca nam nadzieję i pragnienie rozpoczynania na nowo. Nie zapominajmy nigdy, że „triumf Pana w dniu Zmartwychwstania jest ostateczny. Gdzie są żołnierze, których postawiły władze? Gdzie są pieczęcie, które położono na kamieniu grobowca? Gdzież są ci, którzy skazali Nauczyciela? Gdzież są ci, którzy ukrzyżowali Jezusa?… W obliczu Jego zwycięstwa trwa wielka ucieczka nieszczęśliwych biedaków.

Bądź pełen nadziei: Jezus Chrystus zawsze zwycięża. Zwycięża także w naszym życiu, triumfuje nad naszymi wadami i słabościami, które mogą się wydawać nieusuwalne.