Czwartek 26 grudnia

 

„(…) Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony.” 

 

„Dlaczego pościsz w piątki?”, „Dlaczego nie zamieszkacie razem?”, „Co z tego, że nie macie ślubu?”,  „Teraz wszyscy tak robią.”, „Może zamieszkaj już w tym kościele!”, „O! Jaki święty nagle się zrobił! Ja pamiętam, gdy kiedyś…”

Wiele jest przykładów na „wydawanie sądom”, czy „biczowanie” w dzisiejszych czasach. To jest bolesne, przykre i męczące, ale takie jest życie ucznia Chrystusa. Nie chodzi o to, że jest to pasmo rozczarowań, ale zdarzają się ciężkie do udźwignięcia krzyże. To, że Jezus mnie spotkał, to moje największe szczęście, ale czekam na to, które mam nadzieję, spotka mnie po śmierci, czyli zbawienie. Droga pod górę jest ciężka, ale to jak ją przejdziesz, zależy od Ciebie. Nie marudź, że ktoś kładzie Ci kłody pod nogi, ale układaj z nich parkiet, żeby kiedyś mógł na nim tańczyć z radości. Wszystko zależy od podejścia i czy pozwalasz, aby Duch Święty mieszkał w Tobie. Jeśli On jest w Twoim sercu, wypełnia każdą tkankę, staniesz się pięknym ogrodem, w którym będziesz odnajdywał owoce Ducha Świętego. Czasami się zastanawiam, jak to jest, że nie ma nerwów, a jest pokój. Nawet wtedy, gdy ktoś chce zrobić krzywdę, pojawia się miłość do tej osoby. Nie jest tak zawsze, bo nikt nie jest doskonały, ale zawsze mnie to zaskakuje. Duch Święty jest wielki i to jego zasługa.

Wybierz swoje życie. Powiedz Bogu „tak”, jak Maryja. Nic nie rozumiesz? Gwarantuję, że Ona też nie rozumiała wszystkiego, ale zaufała. Cierpiała, w bólach urodziła nam Zbawiciela, zagubiła go w Jerozolimie, tęskniła, ponieważ  odszedł z domu, by nauczać, gdzie narażał się bez przerwy, aż w końcu widziała jak umierał na krzyżu. Ból… Ale za wytrwałość i bycie w obecności Ducha Świętego została wzięta do Nieba. Pamiętaj, że Twoja nagroda jest Tam, a nie tu na ziemi.