Czwartek 28 września

„Tetrarcha Herod usłyszał o wszystkich cudach zdziałanych przez Jezusa i był zaniepokojony. (…) I chciał Go zobaczyć.”

Cuda w życiu wielu osób były namacalnymi znakami dotyku Boga – obecności Jego królestwa na ziemi. Wobec tego nie można przejść obojętnie. Herod na widomość o cudach w swojej krainie doświadczył zaniepokojenia. Mógł się pewnie obawiać konsekwencji zabójstwa Jana Chrzciciela, bo usłyszał o Kimś większym od niego, o Kimś, kto czyni takie cuda. Wobec tego Herod chciał zobaczyć Jezusa. Trzeba sobie zadać pytanie: Czy mam w sobie takie pragnienie, by zobaczyć Jezusa? Czy to pragnienie pochodzi z tylko ciekawości, czy też pragnę nawiązać głębszą relację ze Zbawicielem? A może też szukam uspokojenia własnego serca, które drąży niepokój związany z poczuciem winy, brakiem dobrych relacji z ludźmi? Można powiedzieć, że każdy punkt w naszym życiu jest najlepszą okazją do spotkania z Jezusem, bo On szuka i znajduje nas właśnie tam, gdzie jesteśmy. Jeśli to jest moment naszej sławy – On też tam jest. Jeśli upadamy notorycznie w te same grzechy – On już tam jest. A może dotknęło nas cierpienie związane z chorobą, śmiercią znajomej osoby, z problemami finansowymi – Jezus w tych momentach szczególnie jest obecny przy nas. Jezus przychodzi do nas, by nas doprowadzić do spotkania z Ojcem, od Którego możemy się spodziewać wszystkiego najlepszego. Wystarczy tylko zaufać Jezusowi, a On najlepiej zajmie się naszymi problemami. Duchu Święty, wzbudź w nas nowe pragnienie oglądania Jezusa, byśmy każdego dnia widzieli Jego cuda w naszym życiu!