TWORZYĆ ŚWIAT BARDZIEJ SPRAWIEDLIWY

Przez samą sprawiedliwość nie możemy rozwiązać problemów ludzkich.


Samą sprawiedliwością nie możemy rozwiązać problemów ludzkich: „nawet gdybyśmy doszli do słusznego podziału dóbr i harmonijnej organizacji społecznej, nie zniknie ból spowodowany chorobą, niezrozumieniem lub samotnością, śmiercią osób, które kochamy, doświadczeniem własnej ograniczoności”. Sprawiedliwość wzbogaca się i dopełnia przez miłosierdzie. Surowa sprawiedliwość bowiem „może prowadzić do zaprzeczenia i zniweczenia siebie samej, jeśli nie dopuści się do kształtowania życia ludzkiego w różnych jego wymiarach, owej głębszej mocy, jaką jest miłość, może się ona zamienić „w system ucisku słabszych przez silniejszych albo też w arenę nieustannej walki jednych przeciwko drugim”.

Sprawiedliwość i miłosierdzie wzajemnie się podtrzymują i umacniają. „Sama sprawiedliwość nigdy nie rozwiąże wielkich problemów ludzkości. Jeśli sprawiedliwość wymierza się w sposób oschły, nie dziwcie się, że ludzie czują się zranieni. Godność człowieka wymaga o wiele więcej, człowiek jest przecież dzieckiem Bożym”.

Miłość bez sprawiedliwości nie byłaby prawdziwą miłością, lecz zwyczajną próbą uspokojenia sumienia. Niewątpliwie spotykamy się z osobami, które nazywają siebie chrześcijanami, ale wychodzą poza wąskie ramy sprawiedliwości, „ograniczając się do odrobiny dobroczynności, którą nazywają miłością bliźniego, nie uświadamiając sobie, że spełniają jedynie drobną cząstkę tego, co mają obowiązek czynić {…).

Miłość bliźniego, która jest jak hojne przelewanie się sprawiedliwości, na pierwszym miejscu wymaga spełnienia obowiązku: należy zacząć od tego, czego wymaga sprawiedliwość; kolejnym krokiem jest czynienie tego, co bardziej słuszne… Lecz miłość wymaga jeszcze czegoś więcej: wielkiej subtelności, wielkiej delikatności, wielkiego szacunku, wielkiego taktu”.

Najlepszą drogą krzewienia sprawiedliwości i pokoju w świecie jest zaangażowanie wżycie prawdziwego dziecka Bożego. Jeżeli my, chrześcijanie, zdecydowanie będziemy wprowadzać wymogi Ewangelii do własnego życia osobistego, do rodziny, pracy, do świata, w którym codziennie się obracamy i w którym uczestniczymy, przemienimy społeczeństwo, czyniąc je bardziej sprawiedliwym i ludzkim. Pan z groty betlejemskiej zachęca nas do tego. Nie zniechęcajmy się, niech nam się nie wydaje, że to, co czynimy, ma niewielkie znaczenie. Tak przemienili świat pierwsi chrześcijanie: codzienna, konkretną pracą, która w wielu wypadkach na pierwszy rzut oka wydawała się niepozorna.