Bracie i siostro! Zapewne, jak każdy inny chrześcijanin, niejednokrotnie przeżywałeś sytuacje, w których nie rozumiałeś, dlaczego Bóg je dopuścił: gdy chorowałeś Ty lub Twoi bliscy; gdy miałeś problemy finansowe, albo Twoje relacje z bliskimi przechodziły kryzys; gdy ktoś obsmarował Cię za plecami lub Cię nie docenił itd.

 

Dlaczego nierzadko trudno było Ci uwierzyć, że przeżywane kłopoty mogły być konieczne dla dobra Twej duszy? Dlatego, że masz błędne wyobrażenie Bożej miłości. Nie mówię, że nie znasz Boga zupełnie, ale że nie znasz Go takim, jakim możesz Go poznać tu na ziemi.

W dwóch poprzednich częściach tej konferencji wymieniłem cztery przykłady fałszywych obrazów Boga najczęściej zauważanych w mentalności nas, wierzących. Czas na jeszcze jeden fałszywy obraz Boga – bóg-słabeusz . Powstaje on w sytuacji, gdy ojciec jawi się jako ktoś, kto przegrywa, bo na przykład jest alkoholikiem lub nie może znaleźć pracy (nie ma znaczenia, czy z własnej winy, czy z przyczyn niezależnych od niego).

Jeśli widziałeś, że ojcu nic się nie udawało (bankructwo jego firmy lub niedotrzymane obietnice większej ilości pieniędzy w domu) dochodziłeś do wniosku, że on ciągle przegrywa. Może słyszałeś również Twoją matkę narzekającą tymi słowami: „Twój ojciec do czego się nie dotknie, zawsze wszystko zepsuje. Na niczym się nie zna! W ogóle nie można na nim polegać”.

Ojciec, który przegrywa, z własnej winy czy też nie, to ojciec, który nie potrafi podjąć obowiązków. Jeżeli dziecko widzi takiego tatusia i słyszy o Bogu, który również jest Tatusiem, to później dochodzi do wniosku następującego: „Skoro istnieje tyle przemocy i giną niewinni ludzie, to Bóg nie jest wszechmocny! On jest słaby. Nie potrafi chronić swoich dzieci. Bóg przegrywa. Nie ma władzy absolutnej. Jest bezsilny. Poszukam kogoś mocniejszego od Niego, bo nie chcę zaufać komuś, kto jest słaby, a tym bardziej powierzyć Mu swoje życie.” Tak rodzi się kryzys wiary.

Oto pięć obrazów, które można najczęściej dostrzec w naszej mentalności. Może być ich więcej. Pytanie zasadnicze brzmi jednak: jaki Ty masz obraz Boga? Może mi powiesz: „Mam trzy lub cztery fałszywe obrazy. Twoje szczęście, jeśli potrafisz to już dziś dostrzec. To nie znaczy, że nie znasz Boga zupełnie. Wiele o Nim wiesz, ale Twój obraz Boga jest po części zainfekowany czyli skażony ciężkimi doświadczeniami dzieciństwa.

Mówię o tym, nie po to, aby teraz szukać winnych, lecz aby zwrócił się do Pana i powiedział Mu: „Otwórz mi oczy, Panie!”

Jak Pan otworzy Ci oczy? Tak, jak otworzył oczy uczniom, którzy przestali Mu ufać, bo mieli fałszywy obraz Boga. Uciekli z Jerozolimy, bo bali się o swoje życie. Szli w niewiadomym kierunku. Biblia nam nie mówi – dokąd szli, ale jedynie tyle, że doszli na postój nocny do Emaus.

Tak naprawdę, to oni szli do nikąd. Kiedy człowiek oddala się od Boga, wtedy zmierza do nikąd. Idzie przed siebie, ale nigdzie nie dojdzie. Nigdzie nie znajdzie miejsca, gdzie poczuje się bezpiecznie. Będą jedynie nowe rany i nowe rozczarowania.

Ale na szczęście Pan Jezus rusza za Tobą, jak kiedyś ruszył za Kleofasem i drugim uczniem, który miał na imię…(wstaw swoje) i zaczął im tłumaczyć Słowo Boże, które zapowiadało bardzo konkretnie przyjście Mesjasza. Jednak oni słuchali Go, lecz nie rozpoznali. Może się wydawać czymś bardzo dziwnym, że uczniowie nie mogli poznać Jego twarzy czy Jego głosu.

A jednak jest to możliwe. Gdy jesteś w kryzysie wiary i nie potrafisz zaufać Panu, bo masz fałszywy obraz Boga, to nic nie widzisz wyraźnie. Jezus może Ci się objawić, a Ty i tak Go nie zobaczysz. Masz przed oczami jedynie swój problem.

Przychodź słuchać Pana, aby otworzył Twe oczy szerzej, a zobaczysz Go takim jaki jest. On sprawił, że uczniowie w Emaus odkryli Jego obecności. Zaczął od tłumaczenia im Słowa Bożego (to właśnie teraz się dzieje, gdy czytasz tę konferencję). Później coś w nich zaczęło się dziać, bo było im tak dobrze z Jezusem, że nie chcieli Go puścić: „Zostań z nami, nie idź dalej”. Poczuli, że Ten ciągle jeszcze nieznajomy człowiek dawał poczucie jakiegoś ciepła. Wkładał w ich serce nadzieję, choć oni tego jeszcze nie mogli określić. Kiedy usiedli, Jezus zajął miejsce z nimi u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał i dawał. Oto pięć czasowników, które znajdziesz w opisie Ostatniej Wieczerzy: usiadł z nimi, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał i podawał im. Pięć czasowników, które znajdziesz w zapowiedzi Eucharystii, jaką było cudowne rozmnożenie chleba. Tam też Jezus uczynił te same gesty. To samo później czynił Paweł, gdy płynął do Rzymu (Dz 27). Te same pięć czasowników.

Czy Jezus tamtego dnia odprawił Eucharystię? Bibliści maja różne opinie na ten temat. Ale niewątpliwie Mistrz uczynił coś, co dla pierwotnego Kościoła było znakiem Eucharystii.

Gdy Pan połamał chleb, wtedy otworzyły się im oczy, ale On zniknął im sprzed oczu. Dlaczego im zniknął? Aby ukazać nam, że teraz jest On w Eucharystii! Jest ten sam.

Jeśli chcesz odkryć prawdziwe oblicze Boga, to zgłębiaj przede wszystkim w tajemnicę Słowa Bożego i Eucharystii. Nie szukaj, czegoś innego. Dziękuj teraz Panu, że Ci objawił, jak bardzo Jego miłość różni się od miłości ziemskiego ojca. Uświadamiając sobie ten problem oddaj go Panu. Uzdrowienie przyjdzie z czasem. Jego owocem będzie odkrycie ojca ziemskiego, jako człowieka z krwi i kości czyli niedoskonałego. Może miałeś wspaniałego tatę, a jednak też nie potrafiłeś docenić jego dobroci uważając, że musi być jeszcze lepszy.

Zdejmij z ojca ciężar oczekiwań, których z różnych względów nie był w stanie unieść. Błogosław mu, czyli życz dobrze. Dziękuj Bogu, że właśnie tego mężczyznę dał Ci jako tatę.

Z drugiej strony, zobaczenie Boga w blasku potęgi Jego miłości daje szansę zaufania Mu. Zobacz, że to nie jest policjant, a kochający Bóg, który przychodzi z pomocą. On Cię szanuje, nie karząc za złe rzeczy. Nie jest bogiem – demiurgem, który nie interesuje się Tobą. Nie jest kimś, na Twe usługi (w tym znaczeniu, że zrobi to, co Ty chcesz), lecz zrobi to, co jest dla Ciebie naprawdę dobre. Bóg nie jest liberalny, bo wie, że jeżeli czynisz zło, to będziesz za to sam cierpiał, więc chce Cię przed tym przestrzec. Czasem jednak pozwoli byś trochę się sparzył po to, żebyś drugi raz tego nie powtórzył i nie zrobił sobie większej szkody. Bóg nie jest też bogiem – słabuszem. Jest Bogiem mocnym, choć nierzadko objawia Swoją moc w słabości.

Spróbuj wielbić Boga w każdym położeniu, pamiętając, że On jest kochającym Ojcem. Jeżeli dzisiaj to nie wychodzi, nie martw się. Pragnij i wołaj: „Boże, objaw mi prawdę o sobie”. Wpatrując się w Jezusa wiszącego na krzyżu za nasze grzechy odkryj, jak dobry jest Jego Ojciec.


ks. Tomasz Bieliński