Bp Zbigniew Kiernikowski


Katecheza I

STWORZENIE CZŁOWIEKA NA OBRAZ I PODOBIEŃSTWO BOŻE

1. W tej pierwszej części spojrzymy na człowieka, jak nam go objawia Słowo Boże, a więc jako stworzonego na obraz i podobieństwo Boga, oraz dalej – na to, co zaburzyło ten pierwotny stan, a więc na grzech i jego konsekwencje.

Pismo święte przedstawia dwa opowiadania o stworzeniu człowieka (Rdz 1,26-27 i Rdz 2,4b-25), które trzeba widzieć jako komplementarne, uzupełniające się. Dla pełnego odczytania orędzia wynikającego z tych opowiadań, spróbujmy się przyjrzeć pokrótce jednemu i drugiemu.

Jakkolwiek poszczególne elementy opowiadań nie muszą być «historycznie» sprawdzalne, tzn. nie wszystko musiało odbyć się tak, jak jest przedstawione, to jednak wyrażają one językiem obrazowym zaistnienie wydarzenia, które miało miejsce na początku historii człowieka. Przypomina nam o tym Katechizm Kościoła Katolickiego [KKK 390]. Mamy więc prawo analizować poszczególne wyrażenia (a nawet słowa) i doszukiwać się sensu, który pozwala rozumieć orędzie, jakie ten tekst przekazuje dla naszego życia. Naturalnie nie wolno nam tracić z oczu całości wydarzenia, widzianego już przez nas w odkupieńczym świetle Chrystusa.

Pierwsze opowiadanie o stworzeniu (Rdz 1,26-31)

2. Pierwsze opowiadanie o stworzeniu człowieka znajdujemy w Księdze Rodzaju 1,26-31. Jest to fragment ukazujący szósty dzień stworzenia, który znajduje swój punkt kulminacyjny w opisie stworzenia człowieka. Wówczas to Bóg rzekł:

Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam.

Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym,

nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi!

I dalej tekst stwierdza:

Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz,

na obraz Boży go stworzył:

stworzył mężczyznę i niewiastę (Rdz 1,26-27).

Warto najpierw zwrócić uwagę na formę czasownika rozpoczynającego cały opis stworzenia człowieka: Uczyńmy1 człowieka2. Ta forma – zdaniem teologów – wskazuje na wewnętrzne mówienie Boga w samym sobie (deliberatio). To niejako w sobie Bóg pojmuje i poczyna człowieka, w ramach swojej wewnętrznej aktywności – wzajemnej aktywności Osób. Jest to komunikowanie Boga-Jedności otwartego na inność i na wielość, ogólnie na życie i na dawanie życia, udzielanie życia, dawanie udziału w swoim życiu.

W przypadku stwarzania innych bytów Bóg rzekł: Niech się stanie – i stało się. Zostały one stworzone przez Boga, ale całkowicie poza Bogiem, na zewnątrz Jego życia, jakby tylko przedmiotowo. Stworzenie człowieka zaś pozostaje od samego początku w przedziwnej, wewnętrznej, można powiedzieć, konstytucjonalnej relacji do samego Boga i do Jego wewnętrznego (wewnątrztrynitarnego) życia. Bóg bowiem, będąc jednym i jedynym, nie jest sam, lecz posiada wewnętrzne życie, wyrażające się w relacji i w udzielaniu się, co będzie później w Nowym Testamencie objawione jako życie Trójcy Przenajświętszej.

Człowiekowi stwarzanemu na swój obraz Bóg chce dać udział w tym swoim życiu. Człowiek od samego początku, mimo że – podobnie jak inne stworzenia – jest stworzony poza Bogiem, ma – w odróżnieniu od innych stworzeń – także miejsce w życiu samego Boga.

3. W tym Bożym uczyńmy jest wyrażony początek osobowego zaangażowania się Boga w człowieka, mającego się stać osobą zdolną do relacji z Bogiem. Już tu znajdujemy wskazanie, że człowiek nie jest tylko „produktem” działania Boga, ale jest niejako poczęty w Bogu i jako taki jest uzdolniony do relacji. Dalej zostaje to wyrażone i sprecyzowane w stwierdzeniu, że człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga3. Jest to – jak można sformułować – wewnętrzny program dla człowieka. W człowieku będzie działał (mógł działać) Bóg, chociaż człowiek zostaje stworzony jako byt poza Bogiem.

Korzystając z tego, co zostało potem objawione w Nowym Testamencie można powiedzieć, że człowiek jest owocem, manifestacją wewnętrznego życia Boga-Trójcy Świętej, który jest jednością w wielości, komunią w różności, miłością stale wychodzącą poza siebie, by udzielać się drugiemu, by dawać życie drugiemu, trzeciemu…, by być miejscem, objawieniem życia samego Boga.

Drugie opowiadanie o stworzeniu człowieka (Rdz 2,4b-25)

4. Drugie opowiadanie o stworzeniu człowieka znajduje się w drugim rozdziale Księgi Rodzaju. Jest to bardzo proste, barwne i obrazowe opowiadanie. Staje się ono w pełni czytelne i komunikatywne, to znaczy przekazujące nam pełne orędzie, kiedy jest odczytywane na tle skondensowanego przesłania pierwszego opowiadania. Na tym tle bowiem, szczegóły drugiego opowiadania, wyrażonego prostym, plastycznym językiem nabierają specyficznego znaczenia. Zwrócimy uwagę na kilka prostych elementów drugiego (starszego) opowiadania, wskazując na bogactwo treściowe tego fragmentu Pisma świętego, także po części już w świetle całego Objawienia.

Adam – człowiek z ziemi

5. Pan Bóg stwarza Adama. Występuje tutaj znacząca gra słów: hebrajski termin adamah oznacza ziemię. Z niej to Bóg lepi, „modeluje” człowieka – Adama4 i stąd jest mowa o Adamie ulepionym z ziemi. Chciałbym zwrócić uwagę na to, że w pierwszej części opowiadania, gdy mowa jest o Adamie, nie chodzi jeszcze, jak byśmy mogli powiedzieć, o „pełnego człowieka”, czy „dokończonego człowieka”. Ten adam to człowiek wzięty i ukształtowany z ziemi.

W tym momencie nie można jeszcze mówić o człowieku mężczyźnie czy kobiecie, ale o człowieku Adamie czy o prototypie człowieka. Chodzi o istotę żywą (nefesz hajjah)5, człowieka ukształtowanego z ziemi, któremu Bóg dał życie. Na tym etapie nie ma jeszcze mowy o różnicy płci. Odnosząc to opowiadanie do pierwszego, możemy nawet powiedzieć, że nie ma tutaj jeszcze tych wszystkich treści, jakie są zawarte w stwierdzeniu, że człowiek jest stworzeniem na obraz i podobieństwo Boga. Człowiek ten ma co prawda specjalne miejsce wśród stworzeń, ale jest sam. Jest sam dla siebie6, nie ma tego sposobu (jakości) życia, jaki jest w Bogu, który jest wspólnotą (udzielaniem się) Osób. A to nie jest dla niego dobre (zob. Rdz 2,18).

Dla zaradzenia jego samotności, tzn. byciu dla siebie (zorientowanemu na siebie i zamkniętemu w sobie), nie wystarczy ani postawienie czegokolwiek czy kogokolwiek obok niego, ani też nawet jakieś powielenie go (sklonowanie) czy uwielokrotnienie (tego i takiego samego). Nie chodzi bowiem o ilość przedmiotów czy osób wokół niego, lecz o inną, nową jakość bycia, w której mógłby żyć w relacji z kimś na podobieństwo życia Osób Boskich.

Bóg bowiem, na obraz którego ten człowiek ma być stworzony, choć jest jeden i jedyny, nie jest sam. Bóg to wielość i różność Osób tej samej natury, które siebie udzielają. Dzieło Boga wobec Adama na tym etapie stworzenia nie może więc być jeszcze uważane za zakończone, gdyż cel tego stworzenia nie jest jeszcze dopełniony.

Potrzeba zaradzenia samotności Adama

6. Człowiek-Adam, będąc sam, sam dla siebie, nie mając odpowiedniej relacji do nikogo drugiego, nie był jeszcze obrazem Boga. Bóg wyraża to w słowach: Nie jest dobrze, żeby mężczyzna7 był sam (Rdz 2,18a). Powiedzieliśmy już, że nie chodzi tutaj o człowieka jako mężczyznę, ale o człowieka-Adama, o człowieka wziętego z ziemi i już obdarzonego życiem, którego jednak Bóg przewiduje jako kogoś większego, mianowicie na swój obraz i podobieństwo. Do tej pory, na tym etapie ten Adam jeszcze takim nie jest.

Bóg zatem, poprzez kolejne etapy, przygotowuje tego człowieka-Adama, człowieka z ziemi, by mógł stać się człowiekiem noszącym Jego obraz, obraz Boga. Do tej chwili bowiem jest to człowiek jeszcze nie w pełni „ukończony”. Człowiek sam, nie mający odpowiednika, jako taki nie jest jeszcze i nawet nie może być nosicielem podobieństwa Bożego. Stąd Boże postanowienie: uczynię mu odpowiednią dla niego pomoc (Rdz 2,18b)8.

Z całego kontekstu wynika, że ta odpowiednia pomoc to taka, która człowiekowi umożliwi bycie na obraz i podobieństwo Boga. Chodzi o taki „odpowiednik”, dzięki któremu mogłyby urzeczywistniać się podobne relacje, jakie istnieją w samym Bogu; chodzi o obronę tożsamości i godności człowieka stworzonego na obraz i podobieństwo Boga, tzn. by nie pozostał sam dla siebie, lecz by był broniony przed życiem dla siebie, przed zamknięciem się w sobie.

Niewystarczalność stworzeń

7. Możemy powiedzieć, że na tym trzecim i decydującym etapie stwarzania człowieka Pan Bóg zrealizował swój zamysł niejako dwustopniowo. Najpierw postawił człowieka wobec możliwości (próby) zaradzenia temu przez niego samego. Dokonało się to w scenie przyprowadzenia do Adama zwierząt. Kiedy te przechodziły przed nim, Adam (nefesz hajjah), a zatem tak samo, jak on został określony. Wśród zwierząt nie znalazł jednak odpowiedniej dla siebie pomocy (zob. Rdz 2,20); odpowiedniej, to znaczy takiej, która pozwoliłaby mu przekraczać samego siebie, wyprowadzić z istnienia dla samego siebie. W akcie nadania imienia pozostałym istotom żyjącym Adam jakby jeszcze bardziej utwierdził się w tym byciu dla siebie, ponieważ dominował nad wszystkimi zwierzętami – czego wyrazem było właśnie nadanie imienia. Z żadnym z nich nie był jednak w stanie dzielić swojego życia. Żadne ze zwierząt nie było w stanie przeszkodzić mu w byciu dla siebie. każdemu z nich nadał imię. Zwróćmy uwagę, że nazwał je istotami żyjącymi

Wymowa niepowodzenia tej pierwszej próby jest bardzo ważna. Ukazuje bowiem, że człowiek sam z siebie, o własnych siłach nie jest w stanie określić, co jest stosowną pomocą dla niego oraz wejść w prawdziwą relację z sobą samym i drugim człowiekiem. Jest zamknięty w sobie, zdany na siebie.

Interwencja Pana Boga – sen Adama

8. Wtedy to Pan sprawił, że Adam pogrążył się w głębokim śnie (Rdz 2,21). Nie chodzi tutaj o sen odpoczynku, ale o ekstatyczne zaśnięcie9. Podczas tego snu człowieka-Adama Bóg z jego żebra10 (z jego boku) uczynił11 jakby drugi „bok”, drugą „stronę”. Można powiedzieć: z życia Adama Bóg uczynił drugą, ale tej samej natury i jemu odpowiadającą „formę” życia, aby Adam (ludzie) mógł (mogli) być człowiekiem razem z Ewą (drugim). Uczynił pomoc-obronę tożsamości człowieka i jakości jego życia, aby był na obraz i podobieństwo Boga.

Kość z kości i ciało z ciała

9. Następnie Bóg przyprowadził12 do Adama-człowieka z ziemi kobietę. Wówczas to Adam będąc niejako w kręgu stwórczego działania Boga i stając wobec Ewy, nie zwraca uwagi na to, że ona „powstała” z niego, jego kosztem i nie domaga się „odszkodowania”, lecz akceptuje tę nową sytuację, w której on jest dla (posłużył dla) zaistnienia i życia kogoś drugiego. To mógł uczynić właśnie dlatego, że był w kręgu działania Boga, że był oparty (wiara) na Bogu i dzięki temu także on mógł „zaistnieć” jako żyjący dla drugiego, wyzwolony z życia tylko dla siebie. [To, co się stało w momencie wypowiedzenia poniższych słów, może być uważane za typ (figurę) zesłania Ducha Świętego.] Wówczas to Adam powiedział:

Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała!

Ta będzie się zwała niewiastą, bo ta z mężczyzny została wzięta (Rdz 2,23).

To właśnie w tym momencie po raz pierwszy Adam-człowiek z ziemi odkrywa siebie we właściwej i pełnej relacji do kogoś, do tej, którą Bóg dał mu jako pomoc do bycia człowiekiem na Jego obraz. Dzięki tej relacji oboje byli człowiekiem na obraz i podobieństwo Boga.

Człowiek stworzony na obraz i podobieństwo Boga wyraża siebie jako mężczyzna i niewiasta13. Zachodzi tu gra słów isz (mąż) – iszsza (żona), która odzwierciedla z jednej strony związek tych dwojga, a z drugiej strony ich odrębność, co dalej jest wyrażone w słowach: Dlatego to mężczyzna (isz) opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swoją żoną (iszsza) tak ściśle, że stają się jednym ciałem (Rdz 2,24).

Obraz i podobieństwo Boże

10. Do tego momentu hebrajski termin adam oznaczał człowieka wziętego z ziemi, żyjącego dla siebie. Od chwili, kiedy człowiek wzięty z ziemi definiuje siebie wobec drugiego i wchodzi we właściwą sobie relację z drugim, staje się razem z nim w pełni człowiekiem, właśnie na obraz i podobieństwo Boga. Gdy przywołamy słowa pierwszego opowiadania o stworzeniu, gdzie jest mowa o stworzeniu człowieka jako mężczyzny i niewiasty na obraz i podobieństwo Boga, możemy powiedzieć, że dopiero wtedy, kiedy zostaje odkryta, zdefiniowana i przyjęta przed Bogiem ta wzajemna relacja proto-mężczyzny i proto-niewiasty, dopiero wówczas można mówić o mężczyźnie i niewieście w pełnym tego słowa znaczeniu, a ostatecznie o człowieku o mężczyźnie i niewieście w pełnym tego słowa znaczeniu, a ostatecznie o człowieku stworzonym na obraz i podobieństwo Boga. Dopiero wtedy, kiedy człowiek jako jednostka odnajduje swoje podobieństwo w drugim-różnym od siebie, a jednocześnie może z nim wejść w najgłębsze zjednoczenie, objawia się i dopełnia w nim rzeczywistość odniesienia do Boga.

Z drugiej strony trzeba pamiętać, że tylko człowiek odniesiony do Boga (zjednoczony z Bogiem) może wchodzić w taką jedność i komunię z drugim człowiekiem. Tym, co charakteryzuje stworzenie człowieka na obraz i podobieństwo Boga, jest właśnie zdolność odniesienia do drugiego, zdolność transcendencji, czyli przekraczania siebie, zdolność zanurzenia siebie w drugim i oddania siebie drugiemu aż do tego stopnia, żeby tworzyć jedno ciało, jedną rzeczywistość. Jest to możliwe, o ile każde z nich ma odniesienie do Boga.

Dwoje jednym ciałem

11. Tylko w kimś drugim tej samej natury, a jednocześnie odmiennym (różnym od siebie): mężczyzna w utworzonej z własnego boku niewieście, niewiasta w mężczyźnie, z którego została wzięta – rozpoznaje siebie i odkrywa siebie jako obraz i podobieństwo Boga. Kość z kości, ciało z ciała: mąż i żona tworzący jedność, nową rzeczywistość, w której przeżywają siebie.

Przedstawienie stworzenia kończy się dopowiedzeniem:

Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją

i łączy się ze swoją żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem (Rdz 2,24).

Jest to dopowiedzenie, które ma charakter wiecznie trwającego kończenia – dopełniania i koronowania dzieła stworzenia, ukazującego jednocześnie stale nową perspektywę. Te słowa nie odnoszą się już bowiem do samego aktu stworzenia, lecz do stałego jego trwania i przedłużania, do kontynuacji stworzenia. Są już poza sceną narracji o pierwszym stworzeniu, ale ściśle z tego stworzenia wynikają, by służyć urzeczywistnianiu się stworzenia przez wieki, na zawsze. Można powiedzieć, że jest to przesłanie, albo zadanie, wynikające z faktu i z aktu stworzenia człowieka jako mężczyzny i niewiasty na obraz Boga. Są to słowa profetyczne. Słowa, które mają moc spełniania się i które muszą się spełniać, aby człowiek był w pełni człowiekiem, aby był na obraz i podobieństwo Boga.

Ta komunia osób nie ogranicza się do relacji mężczyzna-niewiasta, chociaż tutaj wyraża się szczególnie. Ta komunia realizuje się we wszystkich relacjach międzyludzkich-międzyosobowych przeżywanych zgodnie z zamysłem Pana Boga.

Pierwotna nagość i dar „obnażenia” siebie w Jezusie Chrystusie

12. Opis stworzenia człowieka kończy się wspaniałym określeniem wzajemnej relacji między obojgiem: chociaż byli nadzy, nie odczuwali wstydu (Rdz 2,25). Na chwilę zatrzymamy się na tym, co oznacza to stwierdzenie i jak służy ono rozumieniu człowieka jako stworzonego na obraz i podobieństwo Boga14.

Gdy jest tutaj mowa o nagości i wstydzie, nie należy zacieśniać tego określenia do wymiaru wizualno-cielesnego i wszystkich pochodzących zeń reakcji. Nagość nie może być postrzegana też jako brak. Nagość Adama i Ewy była czymś pozytywnym, czymś, co pozwalało im być bardziej zjednoczonymi, bez żadnych ograniczeń. Nagość pozwalała im być na obraz Boga. Można powiedzieć, że to nie każdy oddzielnie był obleczony chwałą dla siebie, lecz byli razem w chwale Boga i akceptowali wolę Boga we wszystkim, także w tym, co dotyczyło bliskości drugiego. Im bardziej udzielali się jedno drugiemu, tym bardziej doświadczali, że ich życie pochodzi od Boga, Ojca i Dawcy życia. Tracenie życia dla drugiego było doświadczeniem życia. W konsekwencji owocowało nowym życiem, które przekazywali, przyjmując i realizując Bożą koncepcję życia.

* * *

13. Przygotowanie człowieka do wejścia w jedność z drugim, to właśnie odkrycie sensu nagości. W sytuacji po grzechu będzie potrzebne stawanie w prawdzie o sobie przed Bogiem i przed drugim człowiekiem. To uświadomienie sobie braku prawdziwej chwały (pochodzącej od Boga) oraz tego, że po grzechu każdy jest niejako zdany na szukanie własnej chwały.

Zanim człowiek zbliży się do drugiego, by wejść z nim w relację prawdziwej jedności, musi uznać, że nie stanie się to dopóki będzie bronił własnej chwały. Gdy natomiast dzięki Jezusowi Chrystusowi zgodzi się na to, że w jakiś sposób i w jakiejś mierze będzie musiał rezygnować i będzie pozbawiany własnej, pozornej chwały, wówczas otworzy się przed nim rzeczywistość chwały Bożej, która uzdolni go do prawdziwej jedności z drugim. Musi być gotowy na obnażenie, aby dostąpić łaski przyobleczenia chwałą Bożą, która uzdalnia go do przyjmowania jednoczącej mocy Boga, kosztem własnego obnażenia i niemocy. W ten sposób człowiek może w sobie czynić operatywną moc samego Boga. Tak powstająca jedność obnażonych jest dziełem Boga.

Może to brzmieć bardzo radykalnie, ale taka jest jedyna prawda: żeby prawdziwie wejść w jedność, konieczna jest gotowość wejścia w stan własnego obnażenia, opuszczenia. Granicą tego opuszczenia, które naturalnie nigdy w żadnym człowieku nie otrzyma tak dramatycznego wymiaru jak w Jezusie Chrystusie, jest stan paradoksalnego wołania: Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?! (Ps 22,2; Mt 27,46; Mk 15,34). Bóg jednak nie opuścił i nie opuści. Wybawił Jezusa ze śmierci nie dla Niego samego, lecz ze względu na tych, którzy o śmierć Go przyprawili. Dlatego w Jego obnażeniu tkwi źródło, dar chwały Boga przygotowany dla nas.

Tylko dzięki Jezusowi Chrystusowi, ogołoconemu, obnażonemu, Temu, który nie szukał swojej chwały, ale wydał siebie, by stać się narzędziem objawienia chwały Boga wobec człowieka, staje się możliwe pojednanie i przeżywanie prawdziwej jedności. Jezus stał się pierwszym człowiekiem, który do końca przyjął status człowieka obnażonego, pozbawionego wszelkiej chwały, i z ufnością czekał na przyobleczenie Go chwałą przez Ojca (zob. J 8).


1 W odróżnieniu od form czasownika, za pomocą których zostało wyrażone stworzenie wszelkich innych bytów, mianowicie: niechaj się stanie, mamy tutaj do czynienia z formą tak zwanego cohortativu (rodzaj trybu rozkazującego dla 1.os.) i to w liczbie mnogiej.

2 W oryginalnym henbrajskim tekście został użyty termin adam, który tutaj ma znaczenie kolektywne. Czasownik wyrażający panowanie człowieka nad rybami itd. posiada faktycznie liczbę mnogą: niech panują. Naturalnie chodzi o rodzaj ludzki.

3 Są tutaj użyte dwa terminy: selem i demut. Pierwszy z nich wyraża przede wszystkim aspekt podobieństwa materialnego czy figuratywnego i jest użyty aż trzykrotnie. Drugi wskazuje na odniesienie lub fakt bycia w relacji z kimś lub z czymś.

4 Trzeba zaznaczyć, że nie jest łatwo jednoznacznie wskazać moment, od kiedy hebrajski termin Adam można uważać za określający imię własne „Adam”, czy jako określenie mężczyzny w stosunku do kobiety (jak to zdaje się sugerować polski przekład w 2,18) – chociaż temu służą inne terminy, a kiedy jako wskazujący ogólnie człowieka, np. nawet w sensie kolektywnym, zob. wyżej.

5 Termin nefesz pośród swoich różnych znaczeń szczegółowych wyraża tutaj, podobnie jak w wielu innych miejscach, byt żyjący (także osobę) jako jednostkę czy indywiduum, który otrzymuje życie i pragnie życia, gdyż nie ma go w sobie samym (w odróżnieniu od Boga). Jest to też określenie jednostki będącej w potrzebie życia (zob. np. Ps 63 – spragniona dusza), mającej już smak życia i także zapotrzebowanie na życie.

6 Tak można pełniej przełożyć i interpretować w tym kontekście hebrajskie wyrażenie lebado.

7 Biblia Tysiąclecia używa terminu mężczyzna. Biblia Poznańska tłumaczy: Niedobrze, by człowiek był sam. Tekst hebrajski zaś ma tutaj termin adam z rodzajnikiem. Trzeba by więc sformułować: Nie jest dobrze, żeby Adam (ten, jeszcze ten Adam) był sam.

8 Biblia Poznańska tłumaczy: jak gdyby jego odpowiednik. Termin hebrajski `ezer wyraża treści związane z pomocą, często w kontekście potrzeby obrony. Z takim znaczeniem tego terminu spotykamy się potem często w Psalmach, które ukazują, że pomocą człowieka potrzebującego obrony jest sam Bóg (zob. np. Ps 30,20; 70,6; 115,9; por. Wj 18,4; Pwt 33,7). Wyrażenie kenegdo tłumaczone: odpowiednia dla niego wskazuje na podobieństwo w relacji. Czasownik ngd oznacza być przed czy w obliczu kogoś, objawiać, wskazać. W zestawieniu tego wyrażenia z terminem `ezer można dopatrywać się otwarcia dynamiki, w której różni odpowiadający sobie stają się jednym ciałem. Każde z nich jest inne i jest tego świadome, i każde – dzięki istnieniu drugiego jako pomocy-obrony przed sobą samym – jest wprowadzane w taki sposób bycia przed drugim, aby być dla niego. To jest właśnie to, co jest konieczne, aby człowiek nie był sam dla siebie.

9 W języku hebrajskim tardemah. Ten termin jest też użyty w przypadku zawarcia przez Boga przymierza z Abrahamem (zob. Rdz 15,12). Zob. też Iz 29,10 i por. Hi 4,13; 33,15; Prz 19,15.

10 Użyty tutaj termin hebrajski sela ma bogate znaczenie. Sięga on korzeniami starożytnego języka sumeryjskiego. Może oznaczać żebro, bok, zbocze, wklęsłość, i jest wiązany z życiem. W sumeryjskich wierzeniach istniała pewna zależność, gra słów zachodząca między terminami oznaczającymi żebro i kobietę-boginię sprawiającą życie – patronkę porodu i początku życia. Naturalnie, użyty w Piśmie świętym termin ten otrzymuje nowy, objawiony wydźwięk.

11 Czasownik bnh oznacza dosłownie zbudować. Termin używany także w odniesieniu do budowy świątyni (zob. np. czterokrotne użycie tego czasownika w 2 Sm 7,5.7.13.27) lub ołtarza (np. Wj 17,15; 20,25; 24,4 itd.).

12 Zastosowany tutaj czasownik przyprowadzić może przybierać znaczenie specyficzne, techniczne, wskazując na przyprowadzenie narzeczonej, oblubienicy przez ojca do oblubieńca, przyszłego męża lub też wprowadzenie jej do namiotu (zob. Rdz 24,67; Sdz 12,9 itd.) w celu zawarcia i dopełnienia małżeństwa.

13 Ojciec święty Jan Paweł II w jednej ze swoich środowych katechez wyraził to w sformułowaniu, iż „człowiek-adam” zapadł w swój genezyjski sen (sen ekstazy spowodowanej przez Boga), aby zbudzić się z niego „mężczyzną” i „niewiastą”. Warto zwrócić uwagę na to, że spośród tych dwóch terminów, które określają odpowiednio mężczyznę i niewiastę, jako pierwszy w sensie absolutnym występuje iszsza (2,22), a dopiero po nim isz (2,23).

14 Ojciec Święty Jan Paweł II, w swoich środowych katechezach, nazwał poprawne rozumienie tej prawdy kluczem do pełnego i definitywnego zrozumienia antropologii biblijnej. Zob. [w:] Jan Paweł II, Mężczyzną i niewiastą stworzył ich, Watykan 1986, s. 46-47.