„To nie może być prawdą!” – powtarzała większość z nas, gdy w czwartkowe przedpołudnie lotem błyskawicy potwierdzano wiadomość, że dzień wcześniej (02.09) w godzinach wieczornych zmarł nasz serdeczny brat Marcin. W naszej wspólnotowej rodzinie mieliśmy wielu Marcinów, ale MAZI BYŁ TYLKO JEDEN I JEDYNY W SWOIM RODZAJU. Pojawił się pośród nas kilkanaście lat temu, gdy jeszcze nazywaliśmy się Akademicką Grupą Ewangelizacyjną i od początku znalazł swoje miejsce we Wspólnocie. Talent muzyczny połączony z umiłowaniem gry na gitarze sprawił, że Marcin stał się dla nas wyjątkowym darem, za który dziś pragniemy podziękować Bogu. Dziś nikt z nas nie jest w stanie policzyć, w ilu Wieczorach Chwały grał na gitarze będąc filarem diakonii muzycznej, Nikt z nas nie wie, ile kilometrów “nakręcił” Mazi jeżdżąc i posługując na rekolekcjach szkolnych i parafialnych misjach ewangelizacyjnych. Nikt nie zdoła policzyć i zsumować wszystkich godzin, jakie poświęcił dla dobrego przygotowania strony muzycznej podczas realizacji naszych projektów ewangelizacyjnych. I wszytko za “Bóg zapłać”… na chwałę Pana! Jego pasja dla ewangelizacji zarażała innych, a historia jego cudownego uzdrowienia dotykała tysięcy osób, które usłyszały to piękne świadectwo. Jego humor sytuacyjny i dystans do samego siebie leczył nas z naszych kompleksów i pomnażał radość podczas naszych spotkań formacyjnych i integracyjnych. On potrafił się śmiać i rozbawić innych do łez. Ale potrafił też się wzruszać do łez i tak ogólnie… był bardzo „wrażlywy”  🙂

Jego odejście dotknęło głębi naszych serc. Nie zobaczymy go więcej na naszych spotkaniach. Nie usłyszymy pięknej muzyki, jaką wydobywał ze strun swojej ukochanej gitary. To oczywiste, że nie ma ludzi niezastąpionych, ale nieobecność Marcina w WJD sprawia, że nic już nie będzie takie same.

Na szczęście żyje w nas nadzieja, która nie umiera nigdy! Jest nią Zmartwychwstały Chrystus Pan (1Tm 1,1). A skoro Jezus zmartwychwstał, to również tych, którzy umarli w Jezusie, Bóg wyprowadzi wraz z Nim (1Tes 4,14). Dlatego mówimy dziś: MAZI, BRACIE NASZ KOCHANY… DO ZOBACZENIA W NIEBIE !

Ze łzami w oczach; łzami smutku z powodu rozstania i łzami szczęścia, że nam Cię dobry Bóg podarował, dziękujemy kochającemu Ojcu, za dar Krwi Jezusa, Jego Syna, który umarł z nas, abyśmy mogli żyć z Nim na wieki w niebie. Wzywamy miłosierdzia, wierząc w grzechów odpuszczenie, byś mógł już dziś grać na chwałę Pana przed Jego majestatem w niebie. I cóż… żyjemy pewnością wiary, że za jakiś czas wszyscy stawimy się w komplecie na JEDYNY NIEPOWTARZALNY WIECZÓR CHWAŁY W DOMU OJCA.

A póki co, Mazi… prosimy, uśmiechnij się do nas jeszcze raz.