W 1 Liście do Koryntian święty Paweł pisze: „Bracia w każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was” (1 Kor 5, 18).

Wiele razy w swoim życiu czytałem te słowa i wydawało mi się, że jest to oczywiste, aby w każdym położeniu dziękować Bogu. Tymczasem kilka lat temu przeżyłem sytuację, która była dla mnie konkretną próbą wiary i okazją, aby cytowane powyżej słowa św. Pawła stały się autentycznie moje. A było to 5 lat temu, gdy na długą wakacyjną podróż zabrałem pewną książkę.


Jej autor będący emerytowanym kapelanem wojskowym stara się wykazać w niej, że najlepszym sposobem odpowiedzi na to, co daje Bóg w życiu człowieka wierzącego jest uwielbienie. Na potwierdzenie swojej tezy wspomniany autor przytacza serię świadectw będących dorobkiem jego długiej posługi. Opowiadając o spotkaniach z różnymi ludźmi ukazuje, że Słowo Boże czyta nas i jak jest kluczem do rozwiązania wszelkich problemów.

Warto w tym miejscu przywołać przynajmniej jedno ciekawe świadectwo. Pewnego wieczoru przyszła do owego kapelana kobieta prosząca o modlitwę i radę, gdyż jej córka pracowała w nocnym klubie jako tancerka, obnażająca się przed mężczyznami.

Duszpasterz wysłuchał uważnie relacji kobiety i rzekł: „Dobrze. Będziemy się modlić. Zacznijmy od podziękowania Bogu za to, że realizuje swój plan względem córki”. Kobieta spojrzała na niego. Jej mina wskazywała, że nie bardzo rozumie to, co usłyszała. Pastor powtórzył: „Ponieważ Bóg wyprowadza dobro z każdej sytuacji, dlatego zaczniemy od uwielbienia Go i podziękowania Mu za to, że Twoja córka tam pracuje. W ten sposób doświadczy ona spotkania z Bogiem, który realizuje Swój, niezrozumiały dla nas, tajemniczy plan. Bóg nigdy nas nie opuszcza, nawet gdy my błądzimy. On potrafi obrócić złe wybory na dobre. Wystarczy Mu za to dziękować, wykazując pełne zaufanie, że wkrótce objawią się wielkie rzeczy”.

Kobieta była totalnie zszokowana: „To chyba diabłu powinnam podziękować, że moja córka tam jest?!” Lecz kapelan nie zrażał się taka reakcję i kontynuował: „Próbowałaś już na różny sposób wyciągnąć córkę z tego przedsionka piekła. Bez skutku. Ale tego, o czym tobie opowiadam jeszcze nie zastosowałaś. Uczyń akt głębokiego i całkowitego zaufania panu, dziękując Mu za najbliższe dni i uznaj, że taki jest Jego plan”.

Powinniśmy Bogu dziękować szczególnie w sytuacji beznadziejnej, gdyż takiej postawy uczy nas Biblia. Dobry jest w tym względzie przykład Jozuego. Przejął on po Mojżeszu zadanie wprowadzenia Ludu Wybranego do Ziemi Obiecanej. Początek miał imponujący: okazał zaufanie Bogu i dlatego przeszedł suchą stopą przez Jordan, którego wody zatrzymały swój bieg. Cud ten wzbudził wielki podziw wśród ludu dla osoby Jozuego. Niestety, wkrótce Żydzi stanęli pod murami potężnej twierdzy Jerycho, która strzegła wejścia do Kanaanu. Nie można było jej ominąć. O próbie jej zdobycia z tłumem, który przez 40 lat nie trzymał miecza w ręku nie było mowy.

Jaka mogła być zatem pierwsza reakcja Jozuego? Młody wódz miał prawo myśleć, że Bóg go przecenił jego możliwości lub go opuścił. Cud z wodami Jordanu czy wcześniej Morza Czerwonego był manifestacją Bożej mocy nad bezmyślnymi siłami natury, ale pokonać zaprawionych w boju obrońców twierdzy?! Z kim? Z tłumem, który 40 lat przebywał na pustyni i nie zna wojennego oręża? Po ludzku myśląc Jozue powinien był siąść i płakać lub uciec z obozu pod osłoną nocy, aby go naród nie zlinczował. Tymczasem wódz panikuje i nie narzeka. lecz po prostu pyta Boga, co ma czynić. Pan daje odpowiedź: każe zrobić rzecz zupełnie niezrozumiałą tzn. chodzić przez tydzień wokół miasta, grać na trąbach i wielbić Boga. Bóg każe chodzić w kółko czyli każe zrobić rzecz, którą Izraelici potrafili robić najlepiej. Oni właściwie od 40 lat nic innego nie robili, jak tylko chodzili… w kółko… po pustyni. W tym byli naprawdę dobrzy.

No, ale tym razem to nie były żarty! Tu chodziło o wypełnienie się Bożej obietnicy. Ziemia Obiecana, była tuż za progiem, a tymczasem wiele wskazywało na to, że Bóg bawił się w kotka i myszkę, nie spiesząc się z podarowaniem tego, co obiecał.

Jaka mogła być reakcja Żydów, gdy Jozue obwieścił im wolę Pana? Jak on sam jeden przekonał potężną rzeszę ludzi, którzy nie mieli podobnej wizji zdobycia miasta? Jak zachowywali się obrońcy twierdzy, gdy stojąc na murach przygotowani do bitwy byli świadkami dziwnego show. Lud rozpoczynał codziennie rano jedno kółko dookoła murów i wracał po południu do obozu. Zapewne mieszkańcy Jerycha pukali się w głowę i drwili z Żydów, biorąc ich za wariatów kręcących się w koło. Po kilku dniach wątpliwości zaczęły również opanowywać serca większości Izraelitów. Jedynie Jozue ufał pomimo, że był pomiędzy trzema siłami nacisku. Z jednej strony szydzący z murów Jerycha mieszkańcy, z drugiej strony lud, który zarzucał mu, iż po 40 latach chodzenia po pustyni, gania ich wokół wrogiej twierdzy nic nie robiąc, aby ją zdobyć. Z trzeciej Bóg sam, który domaga się od Jozuego całkowitego posłuszeństwa i bezgranicznego zaufania.

Wiemy, jak zakończyła się ta próba sił. Bóg objawił Swoja potęgę na oczach pogan. Nagrodził tych, którzy mu zaufali do końca i wypełnił obietnicę.

Mam pewne zaprzyjaźnione ze mną od kilkunastu lat małżeństwo. Ewa i Adam mają córkę Sarę. Kilka lat temu świętowali 20 rocznicę ślubu. Gdy odwiedziłem ich i rozmawiałem z Ewą, ona wyżaliła mi się, że od kilku lat zupełnie nie ma dialogu w małżeństwie. Powiedziałem jej, że Pan Bóg na pewno „przemówi” wkrótce do Adama. Radziłem Ewie, aby dziękowała Bogu, a zobaczy rychło wielkie dzieła Boże. Zgodziła się to czynić od zaraz.

Dwa tygodnie później Ewa dowiedziała się, że mąż ma miesięczne nieślubne dziecko. Kiedy do mnie zadzwoniła, przypomniałem jej moją radę i stwierdziłem, że Pan wysłuchał jej prośby. Skruszony mąż po raz pierwszy od ślubu zgiął przed nią kolana i powiedział, że chce zacząć od nowa poprzez spowiedź. Radziłem zrozpaczonej Ewie, aby popatrzyła na Adama nie jak na męża, ale jak na swojego brata w wierze, któremu to przebaczenie chrześcijańskie może otworzyć oczy. Od tamtych wydarzeń minęło trzy lata, a oni ani razu nie opuścili wspólnej modlitwy wieczornej i zgodnie twierdzą, że „nigdy nie byliśmy tak szczęśliwi, jak przez ostatnie trzy lata”. Chwała Panu!

ks. Tomasz Bieliński