Niedziela 14 lipca
„Pewien zaś Samarytanin, będąc w podróży, przechodził również obok niego. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go.”
Ta przypowieść jest odpowiedzią Jezusa na nurtujące pytanie uczonego: „A kto jest moim bliźnim?”. To pokazuje kim mamy się stać, aby być rzeczywiście uczniami Jezusa, a jeszcze bardziej świadkami Jego miłości w swoim otoczeniu. Możemy być świadkami miłości, o ile do głębi poruszy nas treść Ewangelii. Ona jest Dobrą Nowiną dla każdego człowieka, który znajduje się w podobnej sytuacji do tego pobitego, okradzionego i półżywego. Ile to sytuacji wprowadza ludzi w stan odrzucenia, smutku i bólu z powodu krzywdzącej postawy współczesnych zbójców? Dziś pilnie poszukiwany jest człowiek – bliźni drugiego, aby być w małej wspólnocie, w poruszeniu serca sytuacją zranionego, gdzie potrzeba nieraz stracić czas dla drugiego, by mógł się otworzyć i wypowiedzieć; dalej potrzeba wielkiej czułości i empatii gdy ktoś odsłania przed nami swoje rany, a następnie trzeba je otoczyć oliwą łagodności i podprowadzić do spotkania z Jezusem w sakramentach. Niekiedy warto wskazać na lekarza, psychologa, kapłana, który będzie towarzyszył w procesie zdrowienia. Czy znasz wokół siebie takiego bliźniego, podobnego do Samarytanina? Czy ktoś pomógł ci w podniesieniu się z upadku i tragedii? Dziś i ty możesz być bliźnim kogoś w innej sytuacji. Tak realizuje się w konkrecie miłość do Boga i bliźniego na wzór Jezusa. Bez spotkania z Jezusem może być tylko altruizm i to do pewnego stopnia własnego interesu. A prawdziwą miłość, taką aż do końca, daje sam Jezus. Otwórzmy się dziś na działanie Ducha Świętego, Ducha Pocieszyciela i Obrońcy, abyśmy mieli otwarte oczy serca na bliźniego i na miarę możliwości służyli mu z pomocą. Maryjo, Pocieszycielko strapionych, prowadź nas do większej miłości Boga i bliźniego!