ADWENT CZASEM NADZIEI

Ufność w Panu, który nigdy nie zwleka z laską i potrzebną pomocą.


«Słuchajcie Mnie, wy, którzy tracicie odwagę, którym daleko do sprawiedliwości. Zbliżyłem moją sprawiedliwość: już jest niedaleko, nie opóźni się moje zbawienie». „Nie wystarczy w Boga wierzyć, trzeba jeszcze Bogu… zawierzyć! I to z uległością, dziecięcą prostotą! (…) O to musimy zabiegać w okresie Adwentu, w czasie budzenia nowych nadziei”.

Nasza nadzieja w Panu powinna być tym większa, im mniejszymi dysponujemy środkami i im większe są trudności. Święty Łukasz opowiada, jak pewnego razu, kiedy Jezus powrócił do Kafarnaum, wszyscy Go wyczekiwali. Wśród tego tłumu wybita się postać przełożonego synagogi. On upadł Jezusowi do nóg i prosił Pana o uzdrowienie swojej córki; i nie wahał się publicznie okazać pokory i wiary i w Niego.

Na znak Pana wszyscy natychmiast skierowali się do domu Jaira. Dwunastoletnia córka, jedynaczka, była bliska śmierci. Znajdowała się już w stanie agonii. Kiedy przeszli część drogi, pewna kobieta23, ukryta wśród tłumu, która cierpiała na chorobę czyniącą ją według prawa nieczystą, podeszła do Niego z tyłu i dotknęła frędzli Jego płaszcza. I ona była pełna głębokiej pokory.

Jair okazał swoją nadzieję i pokorę upadłszy na oczach wszystkich przed Jezusem. Ta kobieta zaś chciała przejść niepostrzeżenie, nie chciała zatrzymywać Mistrza; sądziła, że nie jest warta tego, by Pan na nią spojrzał. Wystarczyło jej dotknięcie Jego płaszcza.

Oba cuda się spełniły. Kobieta, która zawiodła się na wiedzy tylu lekarzy, została raz na zawsze uleczona, a córka Jaira, pomimo faktu, że zmarła zanim Jezus dotarł do jej domu, wyzdrowiała.

Co jednak działo się z Jairem w czasie epizodu z kobietą cierpiącą na krwotok? Zdawałoby się, że zszedł na drugi plan. Nie trudno przecież wyobrazić sobie jego niecierpliwość: kiedy opuścił swoją córkę, aby szukać Nauczyciela, była już umierająca. Chrystus natomiast jakby się nie spieszył. Wydawałoby się nawet, że nie przywiązywał wagi do tego, co dzieje się w domu Jaira.

Kiedy nadszedł, dziewczynka już umarła. Przepadła możliwość uzdrowienia jej; zdawałoby się, że Jezus przybył za późno. I właśnie wtedy, kiedy ludzkimi siłami nie można było już nic uczynić, nadeszła chwila dla nadziei nadprzyrodzonej.

Jezus nigdy nie przybywa za późno. Potrzebna jest tylko większa wiara. Jezus czekał, żeby stało się to „zbyt późno”, aby pouczyć nas, że nadzieja nadprzyrodzona ma swój fundament na ruinach ludzkiej nadziei, i że potrzebna jest tylko bezgraniczna ufność w Tego, który w każdej chwili może uczynić wszystko.

To wydarzenie przypomina nam nasze własne życie, kiedy wydaje się już, że Jezus nie wychodzi naprzeciw naszej potrzebie, nagle udziela nam o wiele większej łaski. Przypomina nam tyle chwil spędzonych przed tabernakulum, kiedy niemal sami słyszeliśmy słowa: «Nie bój się, wierz tylko!. Mieć nadzieję w Jezusie oznacza zaufać Mu, pozwolić Mu działać. Tym mocniej ufać, im bardziej taka wiara z ludzkiego punktu widzenia jest bezpodstawna.

Nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny jest najlepszą gwarancją uzyskania niezbędnych środków i szczęśliwości wiecznej, do której jesteśmy przeznaczeni. Maryja jest prawdziwie „portem dla tonących, pocieszeniem świata, okupem dla więźniów, radością dla chorych”. W ciągu dni poprzedzających Boże Narodzenie i zawsze prośmy Ją pełni wiary, aby nauczyła nas ufać swemu Synowi, Mesjaszowi zapowiedzianemu przez proroków. „Matka Jezusowa (…) póki nie nadejdzie dzień Pański (por. 2 P 3,10), przyświeca Ludowi Bożemu pielgrzymującemu jako znak pewnej nadziei i pociechy”.