„Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji” 


Człowiek stosuje przykazania wybiórczo, bo są mu niewygodne. I w dodatku twierdzi, że jest osobą wierzącą. Obłuda ta sama, jak u faryzeuszy. Człowiek „uchyla przykazania Boże” dla własnej wygody, przyjemności, dla łatwiejszego życia, dla realizacji własnych pragnień i pożądań. To, co za trudne, jest usuwane. To, co staje na przeszkodzie w szybkim osiągnięciu celu, jest wyrzucane. Cel chce się osiągnąć szybko. A cele upatruje się nie w Bogu, ale w doczesności. O wieczności niewiele się myśli. Człowiek sam rezygnuje z tego, co na prawdę przedstawia wartość, a tę upatruje w rzeczach i sprawach, które nic nie warte zamienią się po prostu w nicość.   Dziesięcioro Przykazań tak zostało „obudowanych” przeróżnymi wskazówkami, iż same one niejako zniknęły w gąszczu praw, które sam człowiek nałożył sobie na barki. W tym wszystkim szczególnie „ucierpiała” relacja Bóg – człowiek. Człowiek bowiem pierwotnie stworzony do bliskiej zażyłości z Bogiem, zerwał sam tę więź i teraz przez swą słabość jeszcze bardziej się oddalił. Często zwracamy uwagę na to, by zachowana była forma zewnętrzna, bez zrozumienia wewnętrznej wymowy danego nakazu. „Zniesiono słowo Boże.” Przestano zwracać uwagę na to, co mówi Bóg, a jedynie patrzymy na znaczenie samych wyrazów. Przejmujemy się bardziej tym, by wypełnić rzekome nakazy Boże, niż samym Bogiem. Prawdziwe zaś przykazania tak dostosowano do własnej „wygody”, że sens ich wymowy został zmieniony. Można rzec, że to, co ludzkie, wyparło to, co Boskie.