WSZYSTKICH DOBRZE TRAKTOWAĆ

 

1. Powinniśmy zawsze żyć miłością bliźniego. Wyrozumiałość wobec ludzi znajdujących się w biedzie, ale stanowczość w obronie prawdy i dobra.


Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb! A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu; lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz! Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące!… Te słowa Jezusa z Ewangelii z Mszy świętej1 wzywają nas do miłości bliźniego wykraczającej poza kryteria ludzkie. Oczywiście, w stosunkach z innymi ludźmi nie możemy być naiwni i powinniśmy praktykować sprawiedliwość – również po to, aby móc wymagać przestrzegania własnych praw i roztropność, ale wyrzeczenie się lub poniesienie ofiary dla dobra innych nie powinno wydawać się nam czymś przesadnym. W ten sposób upodobnimy się do Chrystusa, który przez swoją śmierć na Krzyżu dał nam przykład miłości przekraczającej wszelką miarę ludzką.

Nic w człowieku nie jest tak boskiego – tak Chrystusowego – jak dobroduszność i cierpliwość w czynieniu dobra. „Dążmy do owych cnót – radzi nam św. Jan Chryzostom -które oprócz naszego zbawienia służą głównie bliźniemu… W okolicznościach ziemskich nikt nie żyje dla samego siebie; rzemieślnik, żołnierz, rolnik, kupiec – wszyscy bez wyjątku, przyczyniają się do dobra wspólnego i pożytku bliźniego. Tym bardziej w rzeczach duchowych, gdyż na tym polega prawdziwe życie. Kto żyje tylko dla siebie i gardzi innymi, jest bezużyteczną istotą, nie jest człowiekiem, nie przynależy do naszego rodu.

Bardzo liczne wezwania Pana – a szczególnie Jego nowe przykazanie – do praktykowania w każdej chwili miłości bliźniego winny nas pobudzać do naśladowania Go poprzez konkretne fakty, do szukania okazji, aby być pożytecznym, do sprawienia radości swemu otoczeniu. Powinniśmy mieć świadomość tego, że w zakresie tej cnoty nigdy nie uda się nam uczynić dosyć. W większości przypadków wyrazi się ona w drobnych szczegółach, w czymś tak prostym, jak uśmiech, słowo pociechy, życzliwy gest… Wszystko to jest wielkie w oczach Bożych i bardzo nas zbliża do Boga. Równocześnie zastanówmy się w naszej dzisiejszej modlitwie nad tymi wszystkimi aspektami, w zakresie których, jeżeli nie będziemy czujni, łatwo uchybimy miłości. Chodzi tu o pochopne sądy, negatywną krytykę, brak szacunku wobec innych osób z powodu nadmiernego zajęcia się własnymi sprawami, przeoczenia…

„Powinno wzbudzać w nas przerażenie to, że strumień miłosierdzia nie może przeniknąć do naszego serca tak długo, jak długo nie przebaczyliśmy naszym winowajcom (…). Gdy odmawiamy przebaczenia naszym braciom i siostrom, nasze serce zamyka się, a jego zatwardziałość sprawia, że staje się ono niedostępne dla miłosiernej miłości Ojca. Normą chrześcijanina nie jest oko za oko, ząb za ząb, lecz ustawiczne czynienie dobra, chociaż czasami tutaj, na ziemi, nie mamy z tego żadnego ludzkiego pożytku. Wówczas jednak zawsze wzbogaca się nasze serce.

Miłość bliźniego uczy nas wyrozumiałości, usprawiedliwiania innych, współżycia ze wszystkimi w taki sposób, że „tych, którzy w sprawach społecznych, politycznych lub nawet religijnych inaczej niż my myślą i postępują, należy również poważać i kochać (…).

Oczywiście ta miłość i dobroć nie mają nas bynajmniej czynić obojętnymi na prawdę i dobro. Przeciwnie, sama miłość przynagla uczniów Chrystusowych, aby głosić wszystkim ludziom zbawczą prawdę. Trzeba jednak odróżniać błąd, który zawsze powinno się odrzucać, od błądzącego, który wciąż zachowuje godność osoby, nawet jeśli uległ fałszywym czy mniej ścisłym pojęciom religijnym. „Uczeń Chrystusa nigdy nie będzie traktował nikogo niewłaściwie; błąd nazwie błędem, ale gdy ktoś się pomyli, sprostuje to z delikatnością; w przeciwnym razie nie będzie mógł mu pomóc, nie będzie mógł go uświęcić. Właśnie takie postępowanie jest najlepszym dowodem miłości.