Niedziela 24 Lutego
„…miarą dobrą, ubitą, utrzęsioną wypełnioną ponad brzegi wsypią w zanadrza wasze.”
Kim ja jestem, że mogę oceniać bliźniego? Skąd to przekonanie, że mój sąd jest zasadny i słuszny? Kto mi dał prawo? Ledwo sam siebie mogę upilnować, a co dopiero innych. Przecież to, co robimy – nieustanne osądzanie się nawzajem, ocenianie, hejtowanie – to wyrządzanie innym krzywdy, za którym kryją się łzy i frustracje. A co by się stało, gdybym uwolnił się od osadów, obowiązku nieustannego dokonywania ocen, podsumowań? Czy moje środki zostały dobrze spożytkowane, czy czas maksymalnie wykorzystany, czy kupiłem najtaniej, czy zyskałem najwięcej? Nieustanne napięcie. Co zatem stoi na przeszkodzie, by się od tego uwolnić? Czy potrafimy inaczej? Wpadliśmy w takie koleiny i nie sposób się z nich wydostać. Jezus zachęca w dzisiejszej Ewangelii, aby miłosiernie traktować bliźniego – nie osądzać, nie potępiać, nie chować względem niego urazy. To właśnie jest podstawowy dar miłosierdzia, który mamy ofiarować drugiemu człowiekowi, chcąc go podnieść, podtrzymać, uratować. To samo otrzymamy u kresu naszych dni stając wobec Bożego miłosierdzia. Każde darowane dobro zwróci się nam wedle tej samej miary, jaką stosowaliśmy.