Niedziela 7 października

„I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je.”


Dzieci są szczere, ufne, potrafią dostrzec piękno w drobnych sprawach, są wrażliwe na krzywdę drugiego człowieka, potrafią się bawić tak swobodnie i tak w pełni cieszyć się życiem, jak chyba nikt inny. Jezus mówi, że królestwo Boże należy do tych, którzy staną się jak dzieci. Choć może dla poważnych dorosłych brzmi to trochę trywialnie czy niezrozumiale, to czy nie chcielibyśmy takiego życia? Przypomnijmy sobie, jak dobrze było, kiedy biegliśmy ze zdartym kolanem i z płaczem do mamy, aby ukoiła nasz ból, a dziś tak często ukrywamy swój ból i sami próbujemy jakoś łatać nasze połamane serca. Kiedyś zachwycał nas motyl, patyk – rysik na piaskowym „ekranie”, zimny prysznic z deszczu strącanego z drzewa. Dziś wciąż każdej nocy Bóg rozświetla dla nas niebo księżycem i gwiazdami, i codziennie mamy nad sobą piękne chmury, a mamy tak mało czasu, by zgadywać, co to za kształt. Jezus chce, żebyśmy rzucili się w toń zaufania Mu, bo jest naszym najlepszym rodzicem, najlepszym opiekunem, który pragnie dać nam życie bez trosk i lęku, bo Jego miłość usuwa lęk. Jezus pragnie dać nam życie pełne zachwytu, byśmy potrafili w cieszyć się każdym oddechem. Chce, byśmy samym sobie dali czas na odkrycie Jego obecności w naszym życiu i tego, że bierze nas w objęcia, kiedy wydaje nam się, że wszystko co osiągnęliśmy to wynik wyłącznie naszej pracy, a nie Jego łask, albo że w naszym cierpieniu jesteśmy sami. Dzisiaj, w ten dzień Pański, pójdźmy do Jezusa, zrzućmy z siebie całą powagę, tytuły, osiągnięcia oraz troski i problemy. Wtulmy się w Niego całym sobą, jak spragnione bliskości dziecko wtula się w matkę, jak dziecko, dla którego ramiona taty są najlepszym schronieniem przed całym złem świata. Jezu, zburz mury, jakie zbudowaliśmy wokół naszych serc i wypełnij nas Twoim pokojem i miłością, byśmy potrafili w Twoje ręce złożyć odpowiedzialność za nasze życie.