OCZEKUJĄC PANA
Podstawy teologicznej nadziei.
Liturgia Słowa dzisiejszej niedzieli przypomina nam, że życie na ziemi jest oczekiwaniem na nowe przyjście Pana. Wiara, którą kierujemy się .w życiu, jest jak słyszymy w drugim czytaniu, poręką tych dóbr, których się spodziewamy. Dzięki tej cnocie teologicznej chrześcijanin uzyskuje całkowitą pewność co do obietnic Pana oraz przedsmak przygotowanych przez Boga darów. Wiara pozwala nam poznać w sposób pewny dwie podstawowe prawdy ludzkiej egzystencji: zostaliśmy przeznaczeni do nieba i wszystko inne winno być podporządkowane temu najwyższemu celowi, natomiast Pan chce nam pomóc je osiągnąć. Nic nie powinno nas zniechęcać w drodze do świętości, ponieważ opieramy się na tych „trzech prawdach: Bóg jest wszechmogący, Bóg niezmiernie mnie kocha, Bóg jest wierny obietnicom. I jest on Bogiem miłosierdzia, który rozbudza we mnie ufność; dlatego nie czuję się sam ani bezużyteczny, ani porzucony, ale włączony w plan zbawienia, który spełni się pewnego dnia w Raju”. Dobroć Boża, Mądrość i Wszechmoc stanowią mocny fundament ludzkiej nadziei.
Bóg jest wszechmogący. Wszystko Mu podlega: wiatr, morze, zdrowie, choroba, niebo, ziemia… I wszystko z Jego woli ma służyć zbawieniu mojej duszy i wszystkich ludzi. Wszystko jest dla dobra każdego z Jego dzieci; również tych, którzy czują się sami i opuszczeni, Moc Boża oddaje się w służbę zbawieniu i uświęceniu ludzi. Jedynie nadużywanie wolności może udaremnić te Boże środki. Ale zawsze możliwe jest pozostawienie otwartych drzwi nadziei. Bóg jest wszechmogący; Bóg wszystko może, jest naszym Ojcem i naszą Miłością. Nic nie może tak umocnić naszej wiary i naszej nadziei, jak głębokie przekonanie wyryte w naszych duszach, że dla Boga nie ma nic niemożliwego.
Bóg kocha mnie niezmiernie, jakbym był Jego jedynym dzieckiem, nigdy mnie nie opuszcza w moim pielgrzymowaniu po ziemi, szuka mnie, kiedy z własnej winy zagubię się, kocha mnie czynami, kierując wszystkim dla dobra mojej duszy. Miłość ojcowska i macierzyńska przy całej swojej atrakcyjności jest tylko bladym odbiciem miłości Bożej.
Bóg jest wierny swoim obietnicom pomimo naszych odstępstw, zdrad i niewierności, braku odpowiedzi na wymagania Boże. On nigdy nas nie zawodzi, nigdy nie jest nami zmęczony, ma cierpliwość, cierpliwość nieskończoną wobec ludzi. W czasie naszej wędrówki po ziemi nikogo nie opuszcza, nikogo nie uważa za straconego. Bóg jest zawsze jak ojciec syna marnotrawnego. Codziennie wychodzi z niecierpliwością, by się przekonać, czy nie widać z daleka jego syna i dla powracającego syna ma zgotowaną ucztę.
Pan czeka na nasze szczere nawrócenie i coraz bardziej wielkoduszną odpowiedź na Jego łaski: spodziewa się, że będziemy czuwać i nie zaśniemy w opieszałości, że będziemy zawsze czujni. Czekanie jest ściśle związane z czuwaniem serca; w znacznej mierze zależy od miłości.