„Powołanie Mateusza – nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników”


 Rozważ dzisiaj głęboko, kim byłbyś w tej scenie powołania Mateusza i uczty u niego? Czy przypadkiem nie przypadłaby ci rola faryzeusza. Oni przyszli do Jezusa z bardzo nieczystymi intencjami. Dobrze wiedzieli, że Jezus jest w towarzystwie celników. Dobrze wiedzieli z kim spożywa posiłek. Przyszli po to, by „przyłapać” Jezusa na tym. By z ironią stwierdzić, z kim to się Jezus „zadaje”. By wytknąć Jezusowi to, co uważali za Jego ogromny błąd. Jak fałszywe były ich zdumione miny, uśmiechy. Jak nieszczere pytania, stwierdzenia. Przyszli, aby, w swoim pojęciu, utwierdzić się, co do zdania, jakie mieli o Jezusie. Sami przed sobą ukrywali, że słowa, nauka, którą głosił, znaki, które czynił intrygowały ich, wywoływały niepokój serca. Do nich też odnoszą się słowa: „Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary”. Faryzeusze uważali siebie za czystych przed Bogiem. Byli we własnym mniemaniu „w porządku”. Niech każdy z nas zbada swoje serce. Jak ty pojmujesz świętość? Czy to niej jest przypadkiem tylko wypełnianie nakazów prawa? Niech Bóg błogosławi nas na ten trudny czas stanięcia w prawdzie przed samym sobą. Niech błogosławi na czas przyjęcia prawdy o sobie, otwarcia serca na Słowo Boże i jego przemiany.