RODZICE A POWOŁANIE DZIECI
2. Pozostawienie rodziców, kiedy nadchodzi stosowny moment, jest prawem życia.
Kto całkowicie oddał swe serce Panu, tego serce stanie się młodsze, większe i czystsze w miłości do wszystkich. Miłość do rodziców i braci przechodzi wówczas przez Serce Chrystusa i dociera do nich wzbogacona.
Św. Tomasz z Akwinu zwraca uwagę, iż święci Jakub i Jan spotkali się z pochwałą Pana za to, że poszli za Nim opuszczając ojca, nie dlatego, że ten zachęcał ich do zła, ale dlatego, ponieważ „uważali, że ich ojciec może prowadzić życie inaczej, gdy oni pójdą za Chrystusem. Pan wkroczył w ich życie, powołał ich, i odtąd wszystko inne zeszło na drugi plan. W niebie czeka rodziców szczególna chwała, owoc odpowiedzi ich dzieci na wołanie Boże: powołanie jest dobrem i błogosławieństwem dla wszystkich.
Powołanie jest inicjatywą Bożą. Pan wie dobrze, co jest najlepsze dla osoby powołanej i dla jej rodziny. Wielu rodziców bezwarunkowo i z radością przyjmuje wolę Bożą wobec swoich dzieci i dziękuje, kiedy któreś z nich zostaje powołane przez Chrystusa. Inni zajmują odmienne postawy, kierując się różnymi motywami; z jednej strony logicznymi i zrozumiałymi, z drugiej strony z domieszką egoizmu. Stosując wymówkę, iż dzieci ich są zbyt młode, aby iść za głosem Boga, choć mogą podejmować inne, równie zobowiązujące decyzje, albo że brakuje im niezbędnego doświadczenia, poddają się wielkiej pokusie. Mówił o niej Pius XII: „Nawet wśród tych, którzy się szczycą wiarą katolicką, nie brakuje wielu rodziców, którzy nie ustępują przed powołaniem swoich dzieci i bez skrupułów zwalczają powołanie Boże wszelkiego rodzaju argumentami, łącznie ze środkami, które mogą narazić na niebezpieczeństwo nie tylko powołanie do stanu doskonalszego, ale samo sumienie i zbawienie wieczne tych, których rzekomo tak kochają. Zapominają, iż są „współpracownikami Boga” i że prawem życia jest to, że dzieci opuszczają ojcowski dom, aby utworzyć nową rodzinę, albo podjąć po prostu pracę czy naukę. Często we wczesnej młodości przenoszą się do innej miejscowości i nie ma w tym żadnej katastrofy. Kiedy indziej same rodziny ponaglają do takiej separacji dla dobra dzieci. Dlaczego stawia się przeszkody pójścia za Chrystusem? On ,,nigdy nie oddziela dusz”.