OPTYMIZM CHRZEŚCIJANINA
2. Optymizm chrześcijański jest konsekwencją wiary.
Optymizm chrześcijanina jest konsekwencją jego wiary, a nie okoliczności. On wie, że Pan zaplanował wszystko dla swego większego dobra, i że umie zebrać owoce nawet w sytuacji pozornych niepowodzeń; równocześnie domaga się od nas wykorzystania wszystkich środków, którymi dysponujemy – co do jednego: pięciu chlebów i dwóch ryb. A było tego bardzo mało w stosunku do tak wielu głodnych w tym dniu. Ale był to wkład, jaki oni mieli włożyć, aby stał się cud. Pan sprawia, że niepowodzenia w apostolstwie (ktoś nie odpowiada, odwraca się tyłem, cofa się przed postawieniem kroku naprzód na drodze do Boga…) uświęcają nas i innych ludzi, i że nic się nie traci. Owoców nie mogą przynieść zaniedbania, opóźnienia, zarzucenie pracy w związku z naszymi niewielkimi możliwościami lub oporem środowiska na orędzie Chrystusa. Pan chce, byśmy oddali tych parę chlebów i ryb, które zawsze mamy, i byśmy ufali w Niego mając prawą intencję. Pewne owoce pojawią się natychmiast, inne Pan zachowa na właściwą chwilę i okazję, którą zna On sam, ale zawsze te owoce nastąpią. Musimy być przekonani, iż sami jesteśmy niczym i nic z siebie nie możemy, ale jest przy nas Jezus, a „On, którego mocy i mądrości są poddane wszystkie rzeczy, za pomocą swego natchnienia strzeże nas przed wszelką głupotą, niewiedzą, ciasnotą lub zatwardziałością serca.
Optymizm chrześcijanina opiera się mocno na modlitwie: „nie jest optymizmem cukierkowym ani też ludzkim zadufaniem, że wszystko pójdzie dobrze.
Jest optymizmem zakorzenionym w świadomości ludzkiej wolności i pewności co do mocy łaski: optymizmem, który każe nam być wymagającymi od siebie samych, starając się odpowiedzieć w każdej chwili na wołanie Boga, każe nam starać się doprowadzać do końca to, czego chce Pan. Nie jest to optymizm egoisty, który dąży jedynie do swego osobistego spokoju i przymyka oczy na rzeczywistość mówiąc, że „jakoś to będzie” i wymawiając się od wszystkiego, aby mu nie przeszkadzano. Nie jest to też taki optymizm, który woli nie widzieć u bliźniego jego chorób, aby zaoszczędzić sobie trosk i wysiłków i nie musieć ich leczyć… Radykalny optymizm tych, którzy idą za Chrystusem nie odsuwa ich od rzeczywistości, ale umie wyjść jej naprzeciw z otwartymi oczyma. Nie przeraża go zło, które czasami widzi, ani jego dusza nie napełnia się smutkiem, ponieważ wie, że w żadnej sytuacji jego Ojciec Bóg nie opuści go i że zawsze zbierze nieproporcjonalnie obfite owoce do tej gleby (okoliczności lub kolegów) na której, jak się wydawało, miały rosnąć osty i pokrzywy. Chrześcijanin wie, że dobre dzieło nigdy nie zostanie zniszczone i że ziarno celem wydania owocu musi umrzeć w ziemi; wie, że wiara dobrych ludzi nigdy nie jest bezpłodna.