„Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie”
Każdy z nas bogaty jest w to, co zdobył, czego doświadczył, co przeżył, co umie, jakie ma umiejętności i zdolności, jaką posiadł wiedzę. Każdy ma swoje zainteresowania i dążenia, plany i zamierzenia. Każdy z nas ma swoją wizję swego powołania, swej drogi życiowej. Wszystko to jest naszym skarbem, bogactwem. Jesteśmy bogaci, a bogactwo to wcale nie służy naszemu zbawieniu. Dlatego Jezus prosi, abyśmy wszystko to zostawili, oddali, abyśmy się tego pozbyli, bowiem ten balast jest naszym garbem. Jest ciężarem. Jest przesłoną ograniczającą widzenie. Wszystko to sprawia, że Jezus nie może wkroczyć w nasze życie. Bo dla Niego już nie ma miejsca. I chociaż staramy się spełniać wszystkie przykazania Boże, to bliskości z Jezusem w nas nie ma. Brakuje tej zażyłości z Bogiem. Odczuwamy potrzebę zbliżenia, ale coś nie pozwala nam zrobić kroku naprzód. To właśnie całe to „bogactwo” uniemożliwia nam otwarcie się na to, co jest prawdziwym. Nie wystarczy, że każdy z nas wypełniać będzie przykazania. Jezusowi chodzi o coś więcej. Gdy młodzieniec ten stwierdził, że od dawna ich przestrzega, Jezus mu odpowiedział: „Jeśli chcesz być doskonały, idź sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną”. On jest jednym z nas. My również staramy się zachowywać przykazania. A jednak nasze serce pragnie czegoś jeszcze. Odczuwamy, że to jeszcze nie wszystko, czego Bóg może od nas wymagać. Tak, jak ów młodzieniec szukamy, pytamy. Dlatego znaleźliśmy się na dniach skupienia, dlatego uczestniczymy w Wieczernikach. Czujemy, że Bóg oczekuje czegoś więcej, że nasze życie nie jest pełne, że jest głębia, której jeszcze nie poznaliśmy. Pragniemy do niej dotrzeć. Dlatego pytamy, jak ten młodzieniec: „Czego mi jeszcze brakuje?” I Jezus patrzy na nas z miłością i mówi: „Jeśli chcesz być doskonały…” Spróbujmy uświadomić sobie jedną ważną rzecz. Otóż Jezus patrzy na nas z miłością. On nas kocha. Widzi nasze starania, by żyć w zgodzie z przykazaniami. Starajmy się zrozumieć to dobrze. Tu nie chodzi o efekty tych starań. One są różne. Chodzi o sam wysiłek przez nas podejmowany, by trwać w przykazaniach Bożych. Jezus widzi je, a Jego Serce przepełnione jest wielką miłością do nas. On widzi nasze starania i widzi również nasze poszukiwanie „czegoś więcej”. W naszych sercach odczytuje to pytanie: „Czego mi jeszcze brakuje?” Dlatego tym bardziej patrzy z miłością na każdego z nas. Dlatego jeszcze większa fala miłości zalewa Jego Serce. On pragnie dusz, które chciałyby żyć w większej bliskości z Bogiem, w większej zażyłości. Nie tylko wypełniając przykazania. On pragnie od dusz prawdziwej miłości, oddania, umiłowania całkowitego i do końca.