ULEGŁOŚĆ I NALEŻNA POSTAWA PRZY SPOTKANIU Z JEZUSEM
2. Uzdrowienie Naamana. Uległość i pokora.
Pierwsze czytanie Mszy świętej opowiada nam o uzdrowieniu Naamana, wodza wojska króla syryjskiego, o którym wspomina Pan w Ewangelii. Chory posłyszał od niewolnicy żydowskiej, że w Izraelu mieszka Prorok, który posiada moc uleczenia go z choroby. Po długiej podróży przyjechał Naaman swymi końmi, powozem, i stanął przed drzwiami domu Elizeusza. Elizeusz zaś kazał mu przez posłańca powiedzieć: Idź, obmyj się siedem
razy w Jordanie, a dato twoje będzie takie jak poprzednio staniesz się czysty.
Ale Naaman nie zrozumiał dróg Pańskich, które były tak odmienne od jego wyobrażeń. Przecież myślałem sobie. Na pewno wyjdzie, stanie, następnie wezwie imienia Boga swego, Pana, poruszy ręką nad miejscem chorym i odejmie trąd. Czyż Abana i Parpar, rzeki Damaszku, nie są lepsze od wszystkich wód Izraela? Czyż nie mogłem się w nich wykąpać i być oczyszczony?
Wódz syryjski chciał się wyleczyć i przebył w tym celu długą drogę, ale miał własne zdanie co do sposobu swojego uzdrowienia. Kiedy już wracał, uważając swą podróż za daremną, jego słudzy powiedzieli mu: gdyby prorok kazał ci spełnić coś trudnego, czy byś nie wykonał? O ileż więc bardziej, jeśli ci powiedział: „Obmyj się, a będziesz czysty”.
Naaman zastanowił się na słowami swoich towarzyszy i z pokorą wykonał to, co mu polecił prorok Elizeusz. Odszedł więc Naaman i zanurzył się siedem razy w Jordanie według słowa męża Bożego, a ciało jego na powrót stało się jak ciało małego dziecka i został oczyszczony. Z pokorą i uległością przyjął radę, która po ludzku rzecz biorąc, mogła wydawać się bezużyteczną, i został uzdrowiony. Jego nastawienie wewnętrzne sprawiło, że modlitwa Elizeusza okazała się skuteczna.
Również i my często cierpimy na chorobę duszy, której błędów i wad nie umiemy wykorzenić. Pan domaga się od nas, byśmy byli pokorni i ulegli wskazaniom i radom tych osób, które Bóg postawił, by nam pomogli w dążeniu do świętości w pracy zawodowej i w rodzinie. Nie upierajmy się przy swoich rozwiązaniach, kiedy Pan nam wskazuje własne, nawet jeśli są przeciwne naszym gustom i pragnieniom. W sprawach dotyczących duszy nie jesteśmy dla siebie dobrymi doradcami ani dobrymi lekarzami. Zazwyczaj Pan posługuje się więc innymi osobami. Chrystus osobiście wezwał świętego Pawła i mówił do niego. Mógł mu tam i wtedy ukazać drogę do świętości, lecz wolał odesłać go do Ananiasza, aby z jego ust dowiedział się prawdy: Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić. Święty Paweł pozwolił sobą pokierować. Jego silna osobowość, ujawniająca się na różne sposoby w wielu okolicznościach, w tym wypadku pomogła mu być uległym. Najpierw jego towarzysze podróży zaprowadzili go do Damaszku. Następnie Ananiasz przywrócił mu wzrok i odtąd był mężem użytecznym w walce dla Pana.
Lęk mnie teraz przejmuje – napisała święta Faustyna Kowalska w swoim dzienniczku – kiedy nieraz da się słyszeć, jak która dusza mówi, że nie ma spowiednika czy kierownika. Ponieważ wiem, jak wielkie szkody sama ponosiłam kiedy nie miałam tej pomocy. Bez kierownika łatwo można zejść na manowce.
Dzięki temu kierownictwu duchowemu dusza nastawia się na spotkanie z Panem i rozpoznanie Go wśród codziennych spraw.