Poniedziałek 17 listopada
„Panie, żebym przejrzał.”
Ile razy zdarzyło mi się zawołać z głębi poranionego i zagubionego serca: „Jezusie, Synu Dawida, zlituj się nade mną!” Jednak gdy spróbujesz krzyczeć do Jezusa te słowa, to zaraz ktoś Cię zacznie uciszać, powiedzą Ci, abyś nie przesadzał i nie popadał w skrajności. Niewidomy krzyczał, bo wiedział, że coś z Jego zdrowiem jest nie tak jak powinno być, czy Ci którzy szli z przodu tego nie widzieli, że potrzebuje pomocy? Może już go spisali na straty? To kto tak na prawdę jest tu niewidomy? Często sami nie dostrzegamy swojego zagubienia i błędów. Ciężko jest nam się przyznać do swoich braków sami przed sobą, a co dopiero żebrać o miłość wobec innych. Pragnę uzdrowienia, płynącego z Jezusowego serca? Jak bardzo? Czy to pragnienie, tak łatwo jest mi w stanie zagłuszyć mój znajomy, kolega czy szef w pracy, wszyscy Ci, którzy zaczną mnie uciszać? Czy Jezus jest rzeczywiście moim Panem? Czy potrawie mimo przeciwności i zniechęcenia przez innych, coraz to głośniej krzyczeć do Jezusa? Jezu wołam do Ciebie dzisiaj – ulituj się nade mną! Proszę bym przejrzał i dostrzegł w sercu te miejsce, które jeszcze nie zostały przez Ciebie przemienione.