Poniedziałek 25 marca
”Na to rzekł Judasz Iskariota, jeden z Jego uczniów, ten, który Go miał wydać: «Czemu to nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów i nie rozdano ich ubogim?»”
W domu rodzeństwa z Betanii, na pozór nie zmieniło się zbyt wiele. Marta znowu zajmowała się usługiwaniem gościom, Łazarz, który był przyjacielem Pana Jezusa, dalej spędzał czas z Panem, a Maria wciąż wpatrywała się w Mistrza, dalej nie pomagała siostrze. W świecie, w którym kobieta nie powinna zbliżać się do stołu, przy którym biesiadowali mężczyźni, chyba, że donosząc jedzenie, ona posunęła się do czynu conajmniej niespotykanego. Maria była w tak głębokiej relacji z Jezusem, że czuła nadchodzący czas Wielkiego Piątku. Razem z olejkiem, wylała się miłość, którą darzyła Pana Jezusa. Ten gest zrozumiał również Judasz. Przyszły zdrajca zareagował od razu. Czy nie jest tak, że gdy my sami mamy coś na sumieniu, albo planujemy już coś nie do końca dobrego, to wszystko inne nas drażni, robimy się czepialscy? „Uderz w stół, a nożyce się odezwą.” Jak to jest ze mną? Może spróbuję zajrzeć do mojego serca i sprawdzę jakie są intencje moich działań… Judasz nie miał czystego sumienia, a ten gest Marii był zapalnikiem do uwolnienia jego emocji, stresu z tym związanych. Czy my tak nie mamy?