Poniedziałek 9 marca
„Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem.”
Jezus jest mym Bogiem, moim przyjacielem. Ale do jakiego momentu? Gdzie stawiam granicę decydowania Panu Bogu o moim życiu? W którym momencie mówię Stwórcy: „O nie, tutaj to już przegiąłeś” Miałeś już taki moment w swoim życiu, czy wszystko Ci się pięknie układa z małymi wyjątkami i nie masz raczej żadnych zastrzeżeń? Co wtedy myślisz? Mam lepiej czy gorzej? Lepiej, bo mi się łatwiej i przyjemniej żyję czy gorzej, bo fajnie by było wygłosić spektakularne świadectwo i wzbudzić podziw, a jak mi się wszystko układa, to nic z tego? Aby do nas dotrzeć, Pan działa na różne sposoby, ale każdy otrzymuje to w życiu, co jest mu potrzebne do zbawienia. Próba życia którą przechodzimy tu na ziemi ma nas przygotować do życia wiecznego z Chrystusem w Królestwie Niebieskim, abyśmy już jako rozwinięte kwiaty weszli do Krainy Cudowności. A my, jak dzieci oburzamy się, że nie mamy tego co byśmy chcieli, a im bliżej Jezusa stoimy w synagodze, tym więcej unosimy się gniewem stawiając Mu warunki. A przecież Pan wie co dla mnie jest najlepsze. Dlatego uczmy się dziękować Ojcu za wszystko w naszym życiu, nawet i szczególnie wtedy gdy, nie widzimy wyjścia z sytuacji. Panie dziękuję, za wszystkie doświadczenia w moim życiu, za te dobre i też za te, w których myślałem, że Ciebie zabrakło. Wierzę Panie, że nic nie dzieje się bez Twojej wiedzy, i że we wszystkim masz konkretny plan.