Poniedziałek 9 września
„Wtedy Jezus rzekł do nich: „Pytam was: Czy wolno w szabat dobrze czynić, czy wolno źle czynić? życie ocalić czy zniszczyć?” I spojrzawszy wokoło po wszystkich, rzekł do człowieka: „Wyciągnij rękę”. Uczynił to i jego ręka stała się znów zdrowa.”
Pytanie, które Jezus postawił uczonym w Piśmie i faryzeuszom dotyczyło sprawy najważniejszej, a więc samego życia człowieka, który jest chwałą Boga ( św. Ireneusz). Odpowiedź uczonych była głęboko ukryta w ich postawie śledzenia, oskarżenia Jezusa, a później chęci zemsty za dobro, które stało się udziałem chorego. Jezus w pytaniu zawarł jedno z istotnych słów kluczy, które często używali faryzeusze: co wolno? A czego nie wolno? Takie pytania nieraz słyszymy od dzieci, od wychowawców, przewodników, które generalnie służą bezpieczeństwu człowieka na szlaku, na drodze, w dobrym postępowaniu. W tym rozumieniu to wszelkie normy, wskazówki, prawo ma służyć człowiekowi, aby żył i cieszył się życiem razem z innymi. Z drugiej strony istnieje niebezpieczeństwo, że skoncentrujemy nasze życie tylko i wyłącznie do litery prawa, tak, że ono będzie jakby przesłoną i tamą przed spotkaniem z drugim człowiekiem, który również ma swoje pragnienia i oczekiwania. Jezus dziś pokazuje, że szabat, tak drobiazgowo przestrzegany przez uczonych i faryzeuszy, może być świętem życia w czystej postaci przez dostrzeżenie chorego, zainteresowanie się jego życiem, i uleczeniem jego chorej ręki, która nie mogła czynić dobra. Istnieje paraliż i niedowład zewnętrzny, ale o wiele groźniejszy jest paraliż serca i umysłu, który tylko śledzi drugiego ile czyni dobra, by mu później dołożyć oskarżenia i dyskredytować jego działanie. Czy mam w sobie taką wolność, że każda okoliczność życia jest dobra od okazywania dobra bliźniemu, nawet przez krótkie spotkanie, uśmiech, wysłuchanie, pomoc niepełnosprawnym fizycznie? Czy nie paraliżuje mnie przed wyjściem ku bliźniemu opinia i osądy ludzkie, bo może nie wypada narażać się na kpiny i śledzenie? Ile razy myślę w takich sytuacjach, co by Jezus zrobił nam moim miejscu? Duch Święty przychodzi z pomocą naszej słabości, o ile jesteśmy otwarci na Jego działanie, dlatego bądźmy uważni na poruszenia duszy, na natchnienia do dobra, abyśmy z radością i miłością służyli naszym bliźnim. Z pewnością będziemy coraz bardziej podobni do Jezusa, i do tego wzoru niech prowadzi nas Maryja, która zna Jezusa najlepiej.