RELACJA Z WARSZTATÓW TEATRLANYCH

DZIEŃ TRZECI (środa, 04.07.2012)


To już kolejny dzień… Tak! To już czwarty dzień naszego pobytu we Francji (szkoda, że ten czas tak szybko leci). Rozpoczynamy go od porannej Eucharystii. Wielbimy i prosimy naszego Pana o siłę i łaskę potrzebną w tym nowym dniu. Jemy pyszne śniadanie – naprawdę palce lizać! (żałujcie, że was tu nie ma). O 9:30 zaczynamy kolejne zajęcia teatralne z naszym Maestro Ars Teatre, na których uczymy się wyrażać swoje emocje.

Co to jest odpowiedzialność? Pewnie większości wydaje się to oczywiste. Tymczasem okazuje się, że człowiek tak często chowa głowę w piasek i udaje, że wszystko jest w jak najlepszym porządku i nic się nie stało; ale ile można siedzieć w tym piasku? Nikt sobie nie zadaje tego pytania. Warsztaty to niezwykłe doświadczenie, które uświadamia nam, że w życiu trzeba wystawiać się na próbę, aby dowiedzieć się na co ciebie stać… Każdy daje z siebie jak najwięcej. Przy tym jest mnóstwo radości i uśmiechu na twarzy.

O 12:30 jest obiad, po którym wyruszamy do Nevers, gdzie odkrywamy tajemnicę Świętej Bernadetty Soubirous. Bernadetta jest z nami dzisiaj jako nadzieja, jako świadek wyjątkowej troski Boga dla biednych, grzesznych i tych, których świat ignoruje i wyklucza. Żyła 35 lat, pokazując nam przez Święty Krzyż doświadczenia w chorobie, że „ trzeba kochać bez miary”. Miała osiemnaście objawień Matki Niepokalanie Poczętej, wierząc w to, co słyszy i co widzi. W 1925 roku została beatyfikowana przez papieża Piusa XI, a jej ciało nienaruszone spoczywa właśnie w kaplicy klasztornej w Nevers.
Musimy jednak wracać na fermę. Na kłopoty w drodze i brak nudy nie możemy narzekać. Atrakcje zapewnione są w stu procentach. Po takiej podróży, każdy jest głodny jak wilk (musimy przecież naładować swoje akumulatorki :-)). Wieczorem ponownie lecimy na warsztaty…
I cóż, że pan Krzysztof wycisnął z nas siódme poty, skoro o 22.00 DJ Szczypi zapodał odlotową muzę, porywając wszystkie ciała do tańca wygibańca.

Opr. Ewa i Sylwia