KŁADŁ NA NICH RĘCE

Cierpliwość i wytrwałość w apostolstwie.


Do Chrystusa prowadzi droga – czasami długa – którą należy podążać cierpliwie i wytrwale. On czeka na naszych przyjaciół, kolegów ze studiów, z zakładu pracy, na dzieci, na braci… Wszystkim im możemy pomóc tak, jak to czynił Jezus: każdemu pojedynczemu człowiekowi, biorąc pod uwagę jego szczególną sytuację, jego wiek, jego choroby… Musimy umieć cenić każdego, pamiętając o nieskończonej cenie odkupieńczej Krwi, poprzez którą zbawił nas Chrystus. Prowadząc ich do Chrystusa, niejednokrotnie napotkamy różnego rodzaju przeszkody, mogące trwać przez długi czas. Są one wynikiem trudności, jakie sprawia ludziom podążanie, za wolą Bożą, z powodu skutków pozostawionych w duszy przez grzech pierworodny. Czasami ta bierność jest skutkiem niewiedzy lub błędu, w jaki popadli. To powinno skłaniać nas do modlitwy i ofiarowania za nich umartwień, godzin pracy lub nauki, do pogłębiania przyjaźni… i to z tym większą determinacją, im większy będzie opór. Wiara będzie nas skłaniać do wyrozumiałości i do wielkodusznego ich usprawiedliwiania. Musimy jednak pamiętać, że ostatecznym celem jest to, aby poznali i przyjęli Jezusa Chrystusa. Jest to największe dobro, jakie możemy im uczynić, największe ze wszystkich dobrodziejstw.

W każdym apostolstwie niezbędna jest cierpliwa postawa, która nigdy nie pozwala na zniechęcenie i zaniedbanie, gdyż wiąże się ona ściśle z cnotą męstwa; cierpliwość zakłada pełną uporu wytrwałość w dążeniu do. pożądanych owoców. Często trzeba będzie iść powoli, „jak po zboczu”, nie zniechęcając się nigdy, nawet jeżeli wydaje się nam, że nasi przyjaciele nie posuwają się naprzód tub może nawet się cofają. Pan dopuszcza podobne sytuacje i daje nam jednocześnie odpowiednie łaski. Z chwilą, kiedy przed Tabernakulum decydujemy się prowadzić ich do Niego, On już nakłada na każdego z nich swoje ręce. Od samego początku działań apostolskich błogosławi pragnieniu doprowadzenia do Niego tych dusz, które z różnych przyczyn żyją obok nas.

Jeżeli osoby te zwlekają z odpowiedzią, należy pamiętać o cierpliwości, jaką Bóg żywi wobec nas samych, i pamiętać o tym, jak wiele nam przebaczył, jak niezliczoną ilość razy kazaliśmy Mu czekać… Jakże gorąco czeka na nas nasz Bóg! Jak cierpliwie wyczekuje u drzwi naszej duszy! Gdyby Pan porzucił nas wtedy, kiedy nie odpowiadaliśmy na Jego wezwanie, kiedy nie chcieliśmy słyszeć Jego wołania, jakże daleko bylibyśmy teraz od Niego! Nasze starania nigdy nie pozostaną bezpłodne, ponieważ w apostolstwie kierujemy się miłością do Pana. Niektórzy dojdą do Niego już po kilku dniach spotkań jenami, inni – po wielu latach. Jedni – podczas pierwszej rozmowy, drudzy mogą zwlekać bardzo długo. Jedni od samego początku będą biegli, innym ledwo starczy sił, żeby stawiać małe kroczki. Do każdego z nich powinniśmy podchodzić uwzględniając jego osobistą sytuację na płaszczyźnie ludzkiej i nadprzyrodzonej, niestrudzenie, bez zniechęcenia. Lekarz nie stosuje tej samej recepty dla wszystkich, a krawiec nie korzysta z tego samego wykroju i modelu. Trwajcie więc cierpliwie, bracia – radzi nam św. Jakub – aż do przyjścia Pana. Oto rolnik czeka wytrwale na cenny plon ziemi, dopóki nie spadnie deszcz wczesny i późny. Tak i wy bądźcie cierpliwi i umacniajcie serca wasze.

Nalegajmy więc na naszych przyjaciół, krewnych i kolegów z nadprzyrodzoną roztropnością i bez fałszywych względów ludzkich. Wszystko to zaś w połączeniu z wielką miłością i wyrozumiałością, gdyż chcemy jedynie ich dobra. Jeżeli nieprzyjaciele Boga dokładają tak wielkich starań, by oddalić od Niego człowieka, o ileż bardziej musimy się starać my, skoro pragniemy jego dobra? Ty wiesz, Panie, że staramy się o to, co dla nich najlepsze! Tym „najlepszym” jesteś Ty sam, który dajesz siebie tym, którzy chcą Cię przyjąć.