DOBRODZIEJSTWO SŁOWA

2. Naśladować Chrystusa w jego uprzejmej rozmowie z wszystkimi. Nasze słowo powinno ubogacać, zachęcać, pocieszać…


Jezus lubił rozmawiać ze swymi uczniami. Św. Jan zapisał w Ewangelii zwierzenia Jezusa podczas Ostatniej Wieczerzy. „Rozmawiał z nimi w drodze do kolejnego miasta. – Jakże długie drogi przemierzał Pan! – Rozmawiał, przechadzając się pod portykami Świątyni. Rozmawiał w domach z ludźmi, którzy garnęli się do Niego, jak Maria siedząca u Jego stóp albo Jan kładący głowę na piersi Jezusa”. Nigdy też nie wzbraniał się przed rozmową z tymi, którzy przy różnych okazjach zwracali się do Niego, tak jak Nikodem, Samarytanka, która przyszła po wodę do studni, łotr napełniony wielką skruchą… Jezus potrafił zrozumieć wszystkich i wszyscy odchodzili pocieszeni Jego słowami. Również pod tym względem powinniśmy naśladować Nauczyciela. Czasami będziemy musieli pokonać swoją skłonność do milczenia albo też do mówienia ponad miarę. Będzie to dobra okazja do przezwyciężenia egoistycznego zapatrzenia siew nasze sprawy i do zatroszczenia się o innych.

Słowo – dar Boży dla człowieka, powinno służyć czynieniu dobra: pocieszaniu cierpiących którzy z jakichś powodów przeżywaj trudne chwile; pouczaniu niewiedzących; uprzejmemu upominaniu błądzących; umacnianiu słabych, ze świadomością, że – jak powiada Pismo Święte – język mądrych jest lekarstwem. My również możemy wskazać drogę wielu ludziom, którzy zabłądzili. Pamiętam, jak pewnego dnia szliśmy zagubieni w wysokich, bezludnych górach. Nagle wśród wycia wiatru usłyszeliśmy beczenie owiec i po jakimś czasie nasze przerażone oczy, nieprzywykłe do takich przestrzeni, dostrzegły pasące się stado. Skierowaliśmy się w jego stronę z nadzieją. Zapytaliśmy ó drogę człowieka, który wyglądem przypominał skałę. A on, odwracając oczy i twarz, niejasno wskazał ręką na przełaj. Z jego ust poprzez wycie wiatru dolatywały do nas tylko niektóre, powtarzane przez niego z uporem słowa: „Tamten potok…” – to były jego słowa podążające za wyciągniętą ręką ku górze. Jakże piękne były te słowa z trudem wypowiadane pod wiatr! Tę drogę stanowił potok, którym spływały wody topniejącego śniegu. Na tym polega mowa: na ubogacaniu, ukierunkowywaniu, zachęcaniu, pocieszaniu, uprzyjemnianiu drogi… „Odkrywam także – uczył przyszły papież Jan Paweł I – że dzięki rozmowie wzbogaca się również moja osoba. Pięknie jest bowiem posiadać mocne przekonania, ale rzeczą jeszcze piękniejszą jest ich przekazywanie i świadomość, że inni podzielają je i cenią.

Wiele otaczających nas osób czuje się zagubionych w swym pesymizmie, ignorancji, w niedostrzeganiu sensu tego, co czynią… Nasze – zawsze niosące pociechę – słowa powinny wskazywać wielu ludziom drogi prowadzące do radości i pokoju: drogi ich własnego powołania… „Tamten potok”, który prowadzi do spotkania z Bogiem. Dzięki takim zwyczajnym słowom, pełnym pozytywnego sensu, które padają z naszych ust każdego dnia, wielu ludzi może odnaleźć Chrystusa.