ZMARTWYCHWSTANIE CIAŁA

2. Cechy ciał uwielbionych.


Każda dusza po śmierci oczekuje zmartwychwstania swego ciała, z którym przez całą wieczność pozostanie w niebie – w pobliżu Boga albo w piekle – daleko od Niego. Nasze ciała w niebie będą posiadały inne cechy, lecz pozostaną ciałami i będą zajmowały określoną przestrzeń, jak obecnie chwalebne Ciało Chrystusa i Maryi. Nie wiemy, gdzie się znajduje ani jak wygląda to miejsce: obecna ziemia zostanie przemieniona. Pan sprawi, że owo ciało chwalebne stanie się nieśmiertelne, gdyż rozkład jest znakiem grzechu, a stworzenie zostało mu poddane z powodu grzechu. To wszystko, co zagraża lub przeszkadza życiu, zaniknie. Zmartwychwstali do Chwały -jak to potwierdza św. Jan w Apokalipsie – nie będą już łaknąć ani nie będą już pragnąć, i nie porazi ich słońce ani żaden upał. Owe wymienione w Apokalipsie cierpienia gnębiły lud Izraela, kiedy wędrował przez pustynię: palące promienie słońca padały jak strzały, błyskawicznie następował rozkład, a pustynny wiatr osłabiał siły. Te same udręki są symbolem cierpień, które będzie musiał znosić nowy Lud Boży – Kościół – w trakcie swojej pielgrzymki do ostatecznej Ojczyzny.

Wiara i nadzieja w uwielbienie naszego ciała sprawią, że będziemy je należycie cenić. „Nie wolno człowiekowi gardzić życiem ciała, lecz przeciwnie – powinien on uważać ciało swoje, jako przez Boga stworzone i mające być wskrzeszonym w dniu ostatecznym, za dobre i godne szacunku”. Oczywiście, słuszne docenianie ciała nie ma nic wspólnego z kultem, którym się je tak często otacza, Z pewnością mamy obowiązek troszczenia się o nie, stosowania odpowiednich środków, by uniknąć choroby, cierpienia, głodu…, ale nie możemy zapominać o tym, iż ma ono zmartwychwstać w dniu ostatecznym, i ważne jest to, aby zmartwychwstało dla Nieba, a nie dla piekła. Od zdrowia ważniejsze jest przyjęcie z miłością woli Bożej wobec naszego życia. Nie powinniśmy troszczyć się nadmiernie o dobrobyt fizyczny. Musimy umieć wykorzystywać w sposób nadprzyrodzony spotykające nas przykrości – z pogodą ducha stosując zwykłe środki, by ich uniknąć – a nie zmącą one naszej radości i pokoju wówczas, gdy nie będziemy pokładać nadziei w dobru względnym i przemijającym.

Nigdy nie powinniśmy zapominać, dokąd zmierzamy i jak wielka jest rzeczywista wartość rzeczy, które tak bardzo nas martwią. Naszym celem jest niebo. Bóg stworzył nas, byśmy trwali przy Chrystusie duszą i ciałem. Dlatego tutaj, na ziemi, „ostatnim słowem może być tylko uśmiech… radosna pieśń”, gdyż tam, z rękami wyciągniętymi w geście powitania, oczekuje nas Pan.