NAUCZYĆ SIĘ SŁUŻYĆ

2. Różne przysługi, które możemy wyświadczać Kościołowi, społeczeństwu, naszemu otoczeniu.


Życie Jezusa polega na niestrudzonej służbie – także w sensie materialnym – ludziom: posługuje im, naucza ich, pociesza… oddaje nawet za nich swoje życie. Skoro mamy być Jego uczniami, musimy w sobie rozbudzać tę gotowość serca, która nakazuje nam ustawicznie poświęcać się dla tych, którzy żyją obok nas.

Podczas ostatniej nocy przed swoją Męką Chrystus chciał pozostawić nam szczególnie wyrazisty przykład tego, w jaki sposób powinniśmy postępować. Wstał od wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło, nim się przepasał. Potem nalał wody do miednicy. I zaczai umywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany. Wykonał zadanie należące do sług domu. „Raz jeszcze nauczał własnym przykładem, czynem. Jezus przyklęka przed uczniami dyskutującymi z pychy i próżności i pełni rolę sługi (…). Porusza mnie do głębi ta delikatność naszego Pana. Nie mówi bowiem: Skoro nawet Ja tak czynię, o ileż bardziej wy powinniście tak postępować: Nie! Staje na tej samej płaszczyźnie, co oni. Nie zmusza ich, ale z miłością gani ich brak wielkoduszności.

Również nam, jak owym pierwszym Dwunastu, może podpowiadać i nieustannie podpowiada: Exemplum dedi vobis (J 13,15) – dałem wara przykład pokory. Stałem się sługą, byście umieli służyć wszystkim ludziom z sercem łagodnym i pokornym. Służymy Panu wtedy, kiedy staramy się przykładnie wykonywać własne obowiązki i kiedy usiłujemy jasno i odważnie głosić naukę Kościoła światu pełnemu chaosu, ignorancji i często błądzącemu w istotnych punktach, nawet w zakresie prawa naturalnego. W tej sytuacji, której doświadcza znaczna część społeczeństwa „największą przysługą dla Kościoła i ludzkości jest głoszenie doktryny.

Wykonywanie zawodu powinniśmy traktować nie tylko jako środek do zdobycia niezbędnych rzeczy i szlachetnego rozwijania własnej osobowości, lecz również jako służbę społeczeństwu, jako środek służący rozwojowi i dobrobytowi. Niektóre zawody polegają na bezpośredniej służbie ludziom i stwarzają większą możliwość praktykowania szeregu cnót wypływających z wielkodusznego i pokornego serca. Postać Chrystusa, który troszczył się o przychodzących do Niego, umywał nogi uczniom… powinna być potężnym bodźcem do troski o tych, którzy zostali nam powierzeni z racji naszego zawodu.

Częste zastanawianie się nad słowami Pana – nie przyszedłem, aby Mi służono, lecz żeby służyć – pomoże nam nie ustawać w tych bardzo uciążliwych pracach – czasami bardzo potrzebnych. W ten sposób będziemy służyć, tak jak On. Życie rodzinne jest wspaniałym miejscem do okazywania tego ducha służby poprzez wiele drobiazgów, które często pozostaną niezauważone, ale zapewnią miłą i przyjemną atmosferę, w której odczuwalna będzie obecność Chrystusa. Te drobne przysługi – w których staramy się czynić postępy – oznaczają równocześnie ustawiczne praktykowanie miłości, zapobiegają popadnięciu w wygodnictwo i pomagają wzrastać w zjednoczeniu z Bogiem jeżeli wykonujemy je dla Niego. Pan wzywa nas do nich, ilekroć spotykamy się z cudzymi potrzebami, zwłaszcza ze strony ludzi chorych, starych i biednych. Tego rodzaju pomoc jest bardzo miła Bogu, kiedy świadczymy ją z cichą pokorą j delikatnością ludzką, bez oczekiwania na zapłatę.