JEDNOŚĆ I RÓŻNORODNOŚĆ W APOSTOLSTWIE
2. Szerzyć naukę Kościoła wśród wszystkich.
Nauka Jezusa Chrystusa powinna dotrzeć do wszystkich ludzi, a wiele obszarów, niegdyś chrześcijańskich, wymaga ewangelizacji od nowa. Posłannictwo Kościoła jest uniwersalne i skierowane do ludzi znajdujących się w różnych sytuacjach -żyjących w odmiennych kręgach kulturowych i okolicznościach życiowych będących w różnym wieku… Od samego początku Kościoła wiara przenikała do młodych i starych, do możnych i niewolników, uczonych i nieuczonych… Apostołowie i ich następcy zachowywali stanowcza jedność w tym, co niezbędne, i Kościół nie dążył nigdy do ujednolicenia wszystkich nawróconych. Bardzo różne były także formy ewangelizacji: jedni pełnili bardzo ważną misję poprzez pisma w obronie chrześcijaństwa i jego prawa do istnienia, inni przepowiadali na placach, a większość prowadziła ciche apostolstwo we własnej rodzinie. wśród sąsiadów i towarzyszy pracy lub rozrywek. Wszystkich ochrzczonych łączyła braterska miłość, jedność w otrzymanej doktrynie, sakramenty, posłuszeństwo wobec prawowitych pasterzy…
We wszystkich możemy zasiewać naukę Chrystusa, z jak największą delikatnością usuwając ciernie, które by uniemożliwiały wzrost nasienia. W powierzonym nam przez Pana zadaniu apostolskim my chrześcijanie „nie wykluczamy nikogo, żadnej duszy nie odsuwamy od swojej miłości do Jezusa Chrystusa. Dlatego – radził św. Josemaria Escriva – winniście pielęgnować silną, lojalną, szczerą, czyli chrześcijańską, przyjaźń ze swymi kolegami w pracy; co więcej, ze wszystkimi ludźmi, niezależnie od ich sytuacji osobistej. Chrześcijanin, na mocy swego powołania, jest człowiekiem otwartym na innych ludzi, potrafi porozumieć się z osobami o różnej kulturze, wieku lub charakterze.
Obcowanie z Jezusem w modlitwie rozszerza nasze serce, by mogło pomieścić ludzi najbliższych i najdalszych, wyzwala od ciasnej i krótkowzrocznej postawy, która jest obca Chrystusowi. Zastanówmy się podczas modlitwy, czy szanujemy i kochamy różnorodność form życia, z którymi codziennie spotykamy się u ludzi żyjących razem z nami, czy ich odmienne od naszych gusty, sposoby bycia lub myślenia traktujemy jako bogactwo Kościoła?