ANDRZEJA APOSTOŁA

Ostateczne powalani Oderwanie się i gotowość pójścia za Panem.


Po upływie pewnego czasu, .gdy Jezus przechodził obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał dwóch braci: Szymona, zwanego Piotrem, i brata jego Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami, i rzeki do nich: Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi. Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim. Było to wezwanie ostateczne, dopełnienie owego pierwszego spotkania z Nauczycielem. Andrzej, podobnie jak inni Apostołowie, odpowiedział natychmiast, z całą gotowością. Komentując to ostateczne wezwanie Jezusa i oderwanie się owych rybaków od wszystkiego, co posiadali, św. Grzegorz Wielki poucza, że królestwo niebieskie „jest warte wszystkiego tego, co posiadasz”. Wobec przechodzącego obok nas Jezusa nie możemy niczego dla siebie zatrzymywać. Piotr i Andrzej pozostawili wiele, „zważywszy, że obaj pozostawili pragnienie posiadania”13. Pan potrzebuje serc czystych i wolnych od przywiązań. A każdy chrześcijanin, który idzie za Chrystusem, powinien praktykować tego ducha wyrzeczenia się zgodnie z własnym powołaniem.

W naszym życiu nie może być niczego, co nie należy do Boga. Dlaczego mielibyśmy zatrzymywać coś dla siebie, skoro Mesjasz jest tak blisko, skoro Go widzimy i codziennie z Nim obcujemy?

To oderwanie się pozwoli nam towarzyszyć Jezusowi idącemu ciągle szybkim krokiem, za którym trudno byłoby nadążyć przy nadmiernym obciążeniu. Byłoby czymś smutnym, gdybyśmy pozostali w tyle z powodu bezwartościowych rzeczy. Pan w taki czy inny sposób zawsze przechodzi obok nas i nas wzywa. Czasem czyni to, kiedy jesteśmy w młodym wieku, kiedy indziej zwraca się do nas w wieku dojrzałym, a nawet wtedy, kiedy droga naszego życia jest bardzo krótka, o czym przypomina nam przypowieść o robotnikach w winnicy, którzy zostali najęci o różnych porach dnia. W każdej sytuacji należy odpowiedzieć na to wezwanie z radością, tak jak to uczynili Ewangeliści, którzy ze wzruszeniem wspominają godzinę swego powołania.

Tradycja powiada, że św. Andrzej umarł wysławiając swój krzyż, ponieważ ostatecznie upodobniał go do Nauczyciela: „O, dobry krzyżu, którego spotkała cześć dźwigania członków Pana, krzyżu od dawna oczekiwany i upragniony (…), oddaj mnie mojemu Nauczycielowi, ażeby przyjął mnie przez ciebie odkupionego”. Prośmy dzisiaj i my św. Andrzeja o miłość do krzyża. „Życie przynosi z sobą od czasu do czasu większy krzyż, a dzień w dzień małe krzyżyki, niby małe ukłucia szpilką, które jednak nieraz duszę bardzo dręczą i niepokoją. Przyjmujcie z wyciągniętymi rękami te drobne krzyżyki – Bóg je na was zsyła, z Boskiej są one woli, więc kochajmy je serdecznie, wszak one nas do Boga prowadzą, i to pewniej, bezpieczniej niż największe pociechy.

I przed wielkimi krzyżami, które bólem, cierpieniem życie nasze napełniają, uklęknijcie jak święty Andrzej, wołając: «Witaj, krzyżu święty, jedyna moja nadziejo, witaj!»

Św. Andrzej Apostoł pochodził z Betsaidy, był bratem Szymona i jak on pracował jako rybak. Na początku był uczniem Jana Chrzciciela, a następnie jednym z pierwszych ludzi, którzy poznali Jezusa. On to przyprowadził do Nauczyciela Piotra. Podczas cudu rozmnożenia chleba to właśnie on powiedział Panu o chłopcu mającym kilka bochenków chleba i kilka ryb. Według tradycji głosił Ewangelie w Grecji i został ukrzyżowany w Achai.