„On zaś na każdego z nich kładł ręce i uzdrawiał ich” 


Jak jest dzisiaj wiara ludzi w uzdrawiającą moc Jezusa? Jezus przychodzi do konkretnego człowieka. Nie jest to jakieś tam przyjście do niejasno określonych osób. On przychodzi do ciebie. Do ciebie, który masz imię i nazwisko. Mieszkasz w konkretnym kraju, mieście, przy konkretnej ulicy. Przychodzi do ciebie, by ciebie i twoją rodzinę uzdrowić. Myślimy, ze Jezus idąc do domu Piotra nie wiedział o chorobie jego teściowej? Jezus wie wszystko. On szedł tam po to, by uzdrowić ją i wiele innych osób.   Jezus nigdy nie przychodzi do ciebie przypadkiem, nigdy nie pojawia się w twoim życiu przypadkowo przy okazji jakiejś innej sprawy. On zawsze przychodzi wtedy, gdy widzi potrzebę Jego obecności. Ze słów Ewangelii możemy wywnioskować, że nie od razu Jezus zajął się chorą teściową. Dopiero, gdy inni prosili o uzdrowienie, o pomoc, wtedy „stanąwszy nad nią rozkazał gorączce i opuściła ją. Zaraz też wstała i usługiwała im”. Tak naprawdę Jezus szedł, by ją uzdrowić. Ale czekał na akt ich wiary. Czekał, aż człowiek zda sobie sprawę z tego, kim jest sam z siebie, zwróci swój wzrok na Jezusa i uzna Go za jedynego, który ma władzę nad wszystkim, a więc i nad chorobami. Gdy znalazł w ich sercach wiarę, współczucie dla chorej i gorące pragnienie pomocy, wtedy dokonał tego cudu. Niech Bóg, który wszystko wie i rozumie, spełnia swoje zamierzenia w naszym życiu. Bo my dostrzegamy tylko to, co szczególnie nas dotyka, boli, porusza, co często jest wynikiem bardzo subiektywnego patrzenia. Dlatego prośmy o wszystko, co Bóg chce czynić poprzez nas, prośmy, by dał nam obiektywne spojrzenie na rzeczywistość. Módlmy się o wiarę dla naszych dusz, by z nią ufnie prosić o potrzebne łaski. Módlmy się o to, co dostrzegamy, jako potrzebujące naszej modlitwy. Zawsze czyńmy to z ufnością, iż Bóg wysłuchuje nas i spełnia nasze prośby tak, aby mogło dokonać się nasze zbawienie.