Sobota 3 listopada
„Lecz gdy będziesz zaproszony, idź i usiądź na ostatnim miejscu. Wtedy przyjdzie gospodarz i powie ci: „Przyjacielu, przesiądź się wyżej”. I spotka cię zaszczyt wobec wszystkich współbiesiadników.”
To jest ciekawa zależność w świecie ludzkich spraw i dążeń, że nie spotkaliśmy się z kłótnią o ostatnie miejsce. Nikt nie chce wypaść z pasjonującej gry o pierwsze miejsce na konkursach, w meczach, wśród kolegów. To dążenie do znaczenia wśród ludzi jest w nas zakorzenione jako skłonność do przyciągania do siebie tego, co najlepsze, największe, żeby nam było wygodnie. Upadamy w te same błędy, bo wciąż czujemy się zagrożeni o własną pozycję w rodzinie, w miejscu pracy, a w grupie towarzyskiej nie czujemy się najlepiej, bo… nie jesteśmy w centrum uwagi. Ta ewangelia pokazuje nam inną perspektywę. Ostatnie miejsce jest z pewnością dla każdego. Ostatnie miejsce zajął sam Jezus, gdyż wziął na siebie wszystkie nasze porażki, został oskarżony i wyrzucony poza miasto, aby Jego widok nie był wyrzutem sumienia… A jednak przez zmartwychwstanie Jezus zajął pierwsze miejsce, abyśmy razem z Nim zajęli najlepsze miejsca na uczcie miłości w niebie. Trzeba zatem zająć swoje własne miejsce, a nie samemu szukać najwyższego, bo to Gospodarz wie, gdzie będzie każdemu najlepiej. Czy w głębi serca noszę w sobie jakiś żal, frustrację, zazdrość z powodu tego, że inni mają lepiej niż ja? Jak podchodzę do wszelkich awansów, które dostają znajomi? Maryjo, oddana Panu Niewiasto, prowadź nas na właściwe miejsce, by bliźniego traktować zawsze wyżej od siebie!