„Przypowieść o talentach”
Zwróćmy dzisiaj naszą uwagę na dwie rzeczy. Pierwsza to konieczność odkrywania w sobie talentów, jakie Bóg dał nam, byśmy dążyli do świętości, a drugie, to odpowiedzialność za własne wybory i decyzje, które mają tak ogromny wpływ na cały Kościół. Otrzymane dary nie mają tylko służyć nam, ale i innym. Poprzez te dary, poprzez wszystko, co Bóg w nas złożył, mogą dążyć do Boga i poznawać Jego miłość również inne dusze. Zatem dary te, choć otrzymujemy indywidualnie, a każdy nieco inne, dawane są całej wspólnocie: rodzinnej, parafialnej, wspólnocie, jaką tworzy dany kraj, ludzkość w danym momencie, ale i ludzkość od zarania dziejów, aż po kres. Dary te się uzupełniają, dopełniają, wspierają. Są składane w nas przez Boga według Jego Boskiej Mądrości, nigdy nie są niepotrzebne, zawsze zasadne, zawsze niejako odpowiadają na aktualne potrzeby wspólnoty, zawsze też włączają się w życie Kościoła, jego kierunek rozwoju, jego potrzeby. Niestety człowiek nie zawsze odpowiada otwarciem się na złożone dary w nich. Nie odkrywa ich, nie posługuje się nimi, nie dąży do świętości za ich pomocą i nie służy nimi innym. To przyczynia się do, ogólnie rzecz ujmując, spowolnienia tempa rozwoju Kościoła. Bóg każdemu daje to, co najlepsze, najszybsze i bezpieczne. Dostajemy motorówkę, wraz z całym wyposażeniem, paliwem, kołem ratunkowym, kapokami, planem trasy, pilotem, instruktorem. To są te talenty złożone w nas, byśmy mogli najlepiej, najszybciej dojść do świętości. Jednak dusze zamiast skorzystać z tego daru, wybierają przeróżne „środki transportu”. Niektóre łódkę, inne materac, a są i takie, które płyną o własnych siłach, choć nie bardzo potrafią pływać. W związku z tym, o wiele dłużej płyną do celu i w dodatku zazwyczaj go nie osiągają. Wtedy potrzeba ratowników wodnych, by pozabierali tych, co nie mają już sił, albo też zbyt długo płyną do celu, choć kierunek przez nich został dobrze obrany. Zastanawiające jest to, dlaczego tak dużo dusz nie korzysta z ofiarowanych im darów i łask. Natomiast, gdy widzą inne dusze wykorzystujące swe dary, zazdroszczą im tychże. Ze swoich nie korzystają, a pragną innych. Przez fakt niewykorzystywania swoich darów, a w związku z tym nie kroczenia pełnego, dynamicznego ku świętości zubażany jest cały Kościół.