Sobota 13 lipca

 

Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie”.

 

Przyznawać się do Jezusa jest znakiem przynależności do grona Jego przyjaciół. Jestem przyjacielem i uczniem Jezusa to tym samym mówię o tym w różnych sytuacjach, nie wstydzę się tego, a nadto jest to powodem do dumy, że mam takiego wspaniałego Nauczyciela i Zbawcę. Przyznawanie się do kogoś, kogo kocham jest znakiem miłości, która dotyczy intymnej więzi z ukochaną osobą. Tak samo Jezus podchodzi do każdego z nas i okazuje to Ojcu. Na ile jestem zjednoczony z Jezusem na tyle też mogę i chcę świadczyć wobec innych o Nim. Istnieje przeciwna możliwość. Otóż mogę być niepewny tej relacji, albo instrumentalnie ją traktuję dla jakiejś korzyści, to wtedy w sytuacji zagrożenia, wyśmiania, prześladowania mogę już nie wiedzieć Jezusa, chociaż wcześniej deklarowałem przynależność do tej wspólnoty. Jezus pragnie wyznawców, świadków, a nie tylko sympatyków i klientów świątecznych… Wiara Jezusowi zobowiązuje do takiego życia, aby inni zadawali sobie pytanie: „dlaczego on/ ona tak żyje?” No właśnie, czy mam w sobie taki motyw życia, by przeżywać życie z Jezusem na całość, czy tylko okazjonalnie, kiedy jest to mi na rękę, jednocześnie nie zmieniając myślenia? To, co Jezus mówi jest wymagające zwłaszcza wtedy, kiedy jesteśmy na wakacjach, korzystamy z urlopu w różnych miejscach, kiedy inni nie znają nas, to właśnie w takich momentach może przyjść próba miłości, by zaświadczyć o swojej wierze. Spójrzmy dziś z wiarą na Pana, na Jego oblicze i pozwólmy się pokochać na nowo, by głęboko odpocząć przy Sercu Pana, gdyż jak sam zachęca: „Ja was pokrzepię.” ( Mt 11, 26). Maryjo, wyproś nam łaskę ufnego zawierzenia swojego życia Jezusowi, by później świadczyć bliźnim na każdy możliwy sposób, że On nas zbawił i daje nam nowe życie!