Sobota 14 marca
„Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik.”
Znasz tę przypowieść. Niejednokrotnie słyszałeś ją podczas mszy lub czytałeś w Piśmie Świętym. Na pewno nie chciałbyś się widzieć w roli faryzeusza. Ale niestety, czasem trzeba uderzyć się w pierś, jak celnik, i przyznać szczerze do swoich win. Przypomnij sobie te wszystkie momenty w swoim życiu, gdy wytykałeś błędy innych, by ukryć swoje. Albo te sytuacje, w których tłumaczyłeś swoje postępowanie, zakrywając się dobrymi rzeczami, które czyniłeś. Czy niektóre z nich nie były uczynione właśnie dlatego, by zrównoważyć to, co było złe w Twoich czynach? Tylko, że Pan Bóg nie jest wagą, nie będzie sądził nas sprawdzając, czy więcej było dobrych uczynków czy tych złych, a jeśli te pierwsze przeważą nad drugimi, to wtedy otrzymamy zbawienie. Chyba nie o to chodziło Jezusowi, który zakrwawiony wchodził na Golgotę. On dał już Tobie zbawienie. Nie musisz więc szukać wymówek dla swojego złego postępowania, czy zakrywać je pod osłoną dobrych czynów. Wystarczy, że prawdziwy, z tym, co masz, ze wszystkim, co jest w Tobie dobre i złe, staniesz przed Jezusem i wszystko Mu zawierzysz. Panie, klękam dziś przed Tobą, Zbawicielu świata. Ty, który zgodziłeś się cierpieć i umrzeć, aby mnie zbawić, Ty, Panie wiesz jak jestem słaby i jak wiele zła przewinęło się przez mój umysł, duszę i serce. Przepraszam Cię za wszystkie moje grzechy, za każdy ból zadany Tobie. Obmyj mnie z niego, Panie, bym stał się czysty jak krew, płynąca z Twoich ran dla mojego zbawienia.